Dobrych kilka lat temu zagraniczny właściciel jednej z ogólnopolskich gazet jako miejsce pracy dziennikarzy wskazywał „cały świat", choć redakcja mieściła się w śródmiejskiej kamienicy. Bardziej niż o siedzibę chodziło pewnie o mobilność reporterów i miejsca zdobywania informacji. Dziś coraz więcej branż odwiązuje pracowników od stałych, przypisanych do nich biurek. Siada się tam, gdzie jest akurat wolne krzesło.
Trzeba też zapomnieć o gabinetach twierdzach, w których trzyma się sterty dokumentów, książki, puchary, zdjęcia rodziny i psa. W nowoczesnym biurze pracownik musi się zadowolić jedną szufladą, a i to nie zawsze. Chodzi nie tylko o oszczędności i maksymalne wykorzystanie biurowej przestrzeni. Eksperyment przeprowadzony w Stanach Zjednoczonych przez jedną z największych firm doradczych potwierdził, że mobilność pracowników i wielkie wspólne przestrzenie wymuszają współdziałanie i większą efektywność.
Wymianie poglądów, pomysłów służą przestrzenie coworkingowe. Elastycznych biur, które można wynajmować na coraz krótszy czas, przybywa w ekspresowym tempie. Takie biura wchodzą do kolejnych miast. Pięć głównych rynków w Polsce oferuje już ok. 130 tys. mkw. elastycznych biur. Debiutują u nas kolejne firmy oferujące takie powierzchnie. Żaden nowy biurowiec nie może ignorować tego trendu. Budujący nowoczesne obiekty deweloperzy coraz częściej decydują się na współpracę z operatorami wspólnych powierzchni.
Z danych firmy Savills wynika, że 80 proc. elastycznych biur w stolicy znajduje się w nowoczesnych budynkach biurowych. Polski rynek kolejne powierzchnie wchłania jak gąbka. Takie miejsca pracy są tworzone już nie tylko w obiektach biurowych. Coworki wchodzą także do centrów handlowych. Elastyczne powierzchnie zaplanowano na przykład w otwartej tydzień temu Galerii Młociny w Warszawie.
– To rozpędzony pociąg, który nie zamierza się zatrzymać, tworząc prawdziwą rewolucję na rynku tradycyjnych nieruchomości biurowych – tak rozwój coworków komentował na naszych łamach Jarosław Pilch, ekspert Savillsa.