Przeciętnie Polak pożyczał na mieszkanie w drugim kwartale tego roku 200 tys. zł. Ponad 99 procent nowo udzielonych kredytów stanowiły złotowe. W sumie banki zawarły ponad 44 tys. nowych umów kredytowych - wynika z ostatnich danych Związku Banków Polskich.
Prawie 66 proc. kredytów mieszkaniowych banki udzieliły w kilku największych miastach w kraju. Blisko 25 proc. stanowiły te zawarte w stolicy. Udział pozostałych, mniejszych aglomeracji wyniósł 34 proc. Dlaczego?
Duże miasto gwarantuje płynność
- Bo to właśnie duże miasta, jak np. Warszawa, Wrocław czy Trójmiasto, stanowiące naturalny kierunek migracji wewnętrznej osób aktywnych zawodowo, mają największy potencjał do rozwoju rynku nieruchomości, a tym samym rynku kredytów hipotecznych. Duża mobilność klientów wpływa również na to, że mieszkania na tych rynkach są produktem stosunkowo płynnym, czyli łatwiej zbywalnym i z pewnością ich zakup stanowi interesującą alternatywę do najmu - wyjaśnia Krzysztof Kujawski, dyrektor sprzedaży w firmie Aspiro.
Krzysztof Oppenheim, doradca finansowy, właściciel firmy Oppenheim Enterprise, mówi, że udzielając kredytu w wysokości stu czy nawet kilkuset tysięcy złotych, bank musi zwracać uwagę na zabezpieczenie kredytu.
- Liczy się przy tym nie tylko wartość rynkowa, ale także płynność zabezpieczenia. Co z tego, że za dane mieszkanie w miasteczku X trzeba zapłacić np. 100 tys. zł, skoro na klienta trzeba będzie czekać być może dwa lata - tłumaczy Krzysztof Oppenheim. - Druga sprawa to rynek pracy. W małych miasteczkach nie ma wiele osób, które tam pracują i mieszkają, a jednocześnie posiadają zdolność kredytową.