W tym jednym zdaniu jest kwintesencja polskiej polityki. Jeśli pojawia się jakiś problem, pierwsze, co trzeba zrobić, to szybko znaleźć winnego w obozie przeciwnika. Pół biedy, jeśli po wskazaniu winnego znajduje się jeszcze czas i energię na pogłębioną diagnozę problemu, znalezienie przyczyn, zaproponowanie i wdrożenie planu naprawczego i wykorzystanie tego jako lekcji na przyszłość. Doświadczenie uczy, że w naszej polityce wszystko zaczyna się i kończy na znalezieniu, a czasami po prostu wykreowaniu, kozła ofiarnego, by wkrótce przy innej okazji popełnić dokładnie ten sam błąd. Obecnie jesteśmy na etapie wyszukiwania winnych, ale nie spodziewam się, że będą etapy kolejne, takie jak wyciągnięcie konsekwencji, a przede wszystkim – wniosków na przyszłość. Tymczasem „afera jachtowa” jest ponadpartyjna i każdy ma w niej swój udział.