Rządowy projekt przebudowy Stambułu

Historyczne dzielnice Stambułu mają odzyskać dawny kształt. Stare kamienice będą odrestaurowane. Rządowe projekty budzą jednak coraz więcej wątpliwości. - Kto na nich zarabia? - padają pytania.

Aktualizacja: 02.01.2014 12:09 Publikacja: 02.01.2014 09:43

Rządowy projekt przebudowy Stambułu

Foto: Fotorzepa, Dariusz Golik Dariusz Golik

Na wąskich uliczkach opadających z jednego ze stambulskich wzgórz ku nadbrzeżu  Złotego Rogu, stare drewniane domy, w których mieszkali oficerowie Imperium Otomańskiego, zostały starannie odrestaurowane. Przywrócono im oryginalny kształt.

Przed wprowadzeniem się tu oficerów dzielnica była  centrum nauczania islamu. Znajdował się w niej największy meczet w mieście. Ale przybysze z prowincji, którzy zamieszkują zdewastowane domy, zastanawiają się dziś, gdzie się podzieją, gdy rząd zacznie wdrażać kolejne kontrowersyjne programy rozwoju miasta. - Czekamy, aż nas stąd wykopią - mówi Ramazan, piekarz, który dziennikarzom New York Times podaje tylko imię. - Tu nie będzie miejsca dla zwykłych ludzi. Będą tu mieszkać tylko bogaci - dodaje.

Projekty nieruchomościowe

Ramazan zaczął prowadzić piekarnię w 2001 roku, przed objęciem władzy przez obecny rząd premiera Erdogana i jego islamistycznych koalicjantów, który, tak jak wszyscy jego poprzednicy przedstawił program przebudowy całego miejskiego krajobrazu tureckiej metropolii.

Premier Erdogan zwraca szczególną uwagę na ten obszar ze względu na jego historię. - To było centrum Stambułu - mówi Saffet, przewodnik wycieczek. - Jako serce Imperium Otomańskiego i centrum życia muzułmanów, dzielnica zajmowała szczególne miejsce w świecie, które Erdogan próbuje odtworzyć w nowoczesnej Turcji. Chce wskrzesić ducha Imperium Ottomańskiego. Próbuje to zrobić przez przyspieszenie wzrostu gospodarczego, zwrot w dyplomacji w stronę państw arabskich, które były związane kiedyś z Konstantynopolem, i co ważne - wprowadzając ogromne projekty nieruchomosciowe, które stały się symbolem jego władzy.

Projekty te mogą się jednak stać przyczyną jego upadku, wobec coraz szerszych dochodzeń w sprawach o korupcję, a związanych z tymi właśnie projektami. Są podejrzenia, że na tych projektach mogło się wzbogacić otoczenie premiera, łącznie z oligarchami, którzy dostarczyli zasadniczego finansowego wsparcia jego partii.

Erdogan żywi głęboką niechęć do kretych uliczek w tym starym mieście i historycznej dzielnicy Fatih - konserwatywnego okręgu, gdzie pomimo znaczącego poparcia dla premiera, wielu twierdzi, że plany rozwoju źle wpływają na ich życie.  - Kiedy przyjechaliśmy tu pierwszy raz, to było piękne miejsce - wspomina Ramazan. Dodaje, że władze miasta próbują pozbyć się lokatorów z tych nieruchomości, których utrzymanie przekracza ich możliwości. Obecność lokatorów nie pozwala na realizację nakazu władz dotyczącego przywrócenia historycznego wyglądu domów. Dlatego też w domach jest wyłączany prąd, a śmieci nie są wywożone.

- Mnóstwo ludzi znalazło się na ulicy - mówi Ramazan. - Jak więc zarabiać pieniądze, skoro nie ma już komu dostarczać chleba? Część samorządowców Fatih jest podejrzewana w rozszerzającym się śledztwie o ignorowanie przepisów gospodarki przestrzennej w zamian za korzyści. Jeden z obszarów tej dzielnicy - Sulukule - został w ostatnim roku przebudowany. Obecnie jest to osiedle luksusowych willi, których posiadaczami są członkowie partii Erdogana - Sprawiedliwość i Rozwój.

Szczegóły tych podejrzeń są ciągle wyjaśniane. Badana jest m.in. sprawa budowy hotelu, pod którym powstaje kolejna linia metra. Japońscy konstruktorzy, którzy ją budują, wyrażają obawy, że realizacja hotelu zagrozi bezpieczeństwu linii kolejowej. Śledztwo ma wyjaśnić, czy nie było nacisków przy wydawaniu pozwolenia na hotel.
Na razie ogrodzony plac, na którym ma powstać budynek, opustoszał. roboty zostały wstrzymane.

Turcy zastanawiają się teraz, kiedy zobaczą upadek rządów. Wszystkie reflektory są skierowane na projekty nieruchomosciowe realizowane w Stambule i na pieniądze, które ktoś przy tych projektach zarabia. Wielu mieszkańców powątpiewa w sens tych projektów wobec stałego napływu wiadomości, kto i jak na tym zarabia.

- Mam 29 lat - mówi Mehmet, który pracuje w herbaciarni, niedaleko działki, na której ma stanąć hotel. Podaje tylko imię, bo jak mówi, w dzisiejszej atmosferze boi się rozmawiać z reporterami. - Widziałem wiele wcześniejszych rządów i wszystkie były do bani - ocenia. - A partia Sprawiedliwość i Rozwój ciężko pracuje. To bardzo skomplikowane. Wszyscy kłamią i nie wiadomo, komu wierzyć - dodaje.

W domach kawalerów

Pracownik herbaciarni nie chce osądzać Erdogana. Pokazuje na porządnie wybrukowaną uliczkę przed jego sklepem. - Do zeszłego roku nie można było tędy przejść. Wszędzie było błoto - opowiada. W kafejce, w pobliżu piekarni Ramazana, kilu mężczyzn mówi reporterom New York Times, że wielu ich przyjaciół wyprowadziło się już z dzielnicy.

Niektórzy zamieszkali na nowych osiedlach w pobliżu lotniska. Tam trafiła biedota miejsca wyrzucona ze swoich nieruchomości. Niektórzy wrócili na wieś, gdzie się urodzili.
- Próbują pozbyć się stąd ludzi, by moc sprzedawać działki bogaczom - mówi Ali Koc, który ima się wszystkiego, byle tylko przetrwać.  Mówi, że wielu ludzi mieszka w tzw. domach kawalerów - po dwunastu i więcej, żeby obniżyć koszty utrzymania i jak najwięcej pieniędzy wysłać rodzinom.

Wielu Turków chciałoby jednak oddalenia zarzutów korupcyjnych, bo w ostatnich latach żyje się im lepiej. Podkreślają, że pod rządami Erdogana nastąpił wzrost gospodarczy i poprawa wszystkich usług publicznych. - Każda władza kradła - mówi Erkan, taksówkarz. - To, co naprawdę ważne, to usługi. Kiedyś na badania w szpitalu czekaliśmy godzinami. Teraz wszystko idzie szybko. Jeśli potrzebujesz lekarstw, to natychmiast je dostajesz.

Erkan głosował na Erdogana. I nadal będzie głosował. Wierzy premierowi, który odpiera zarzuty, mówiąc o międzynarodowym spisku. Ale, Aydemir, bezrobotny przyjaciel taksówkarza, nie zgadza się z taką opinią. - Cały świat wie, że to nie jest spisek.
Dla Turków zarzuty korupcji na najwyższych szczeblach władzy są mniej szokujące niż fakt, że skandal został ujawniony publicznie ze wszystkimi szczegółami. - Kiedy oglądam wiadomości, chcę tylko jednego - niech wszyscy idą do diabła - mówi Aydemir.       


Na wąskich uliczkach opadających z jednego ze stambulskich wzgórz ku nadbrzeżu  Złotego Rogu, stare drewniane domy, w których mieszkali oficerowie Imperium Otomańskiego, zostały starannie odrestaurowane. Przywrócono im oryginalny kształt.

Przed wprowadzeniem się tu oficerów dzielnica była  centrum nauczania islamu. Znajdował się w niej największy meczet w mieście. Ale przybysze z prowincji, którzy zamieszkują zdewastowane domy, zastanawiają się dziś, gdzie się podzieją, gdy rząd zacznie wdrażać kolejne kontrowersyjne programy rozwoju miasta. - Czekamy, aż nas stąd wykopią - mówi Ramazan, piekarz, który dziennikarzom New York Times podaje tylko imię. - Tu nie będzie miejsca dla zwykłych ludzi. Będą tu mieszkać tylko bogaci - dodaje.

Projekty nieruchomościowe

Ramazan zaczął prowadzić piekarnię w 2001 roku, przed objęciem władzy przez obecny rząd premiera Erdogana i jego islamistycznych koalicjantów, który, tak jak wszyscy jego poprzednicy przedstawił program przebudowy całego miejskiego krajobrazu tureckiej metropolii.

Pozostało 84% artykułu
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej