Kto zarabia na budowie obiektów w Soczi

Obiekty na zimowe igrzyska w Soczi chciał budować niemal każdy. Pieniądze na projekty płynęły strumieniami. - Tu nawet toalety są olimpijskie - żartują mieszkańcy.

Publikacja: 06.01.2014 14:56

Kto zarabia na budowie obiektów w Soczi

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Światła olimpijskiego centrum prasowego u brzegu Morza Czarnego oświetlają sąsiedni apartamentowiec. Nowa droga i linia kolejowa do Krasnej Polany, górskiego kurortu, który będzie gościł narciarzy i snowboardzistów podczas zimowych igrzysk w Soczi w 2014 roku, rozpoczyna się w Adlerze, czarnomorskim kąpielisku, które przekształciło się w hałaśliwą plątaninę powstającej autostrady z licznymi placami budowy - pisze Joshua Yaffa na łamach Bloomberg Businessweek.

Nowo otwarta, przeszklona od frontu, największa w Rosji stacja kolejowa, wygląda jak lśniący stożek pomiędzy zielonymi i brązowymi szczytami Kaukazu a przybojem Morza Czarnego. 

Z rozmachem

Inwestycje olimpijskie w Soczi zasłynęły w Rosji rozmachem, ale wśród Rosjan są  one słynne także z innego powodu - a mianowicie ceny.  Sam tylko projekt drogi i kolei o wartości 8,7 mld dol., przewyższa koszt całych ostatnich igrzysk w Vancouver w 2010 roku.
Politycy opozycji szacują, że rosyjskie państwo tylko na szlak kolejowo-drogowy wyda trzy razy więcej niż NASA wydała na dostarczenie i eksploatację nowej generacji łazika na Marsie. W artykule rosyjskiej edycji Esquire oszacowano, że suma wydana przez rząd na tę drogę, wystarczyłaby na pokrycie jej powierzchni jednocentymetrową warstwą kawioru z bieługi - cytuje Joshua Yaffa.

Igrzyska w Soczi, które pochłoną 51 mld dol., są najbardziej kosztowne w dziejach. Przekraczają  40-miliardowe wydatki Chin na letnią olimpiadę w 2008 roku. To, jak igrzyska w Soczi stały się tak drogie, jest już jedną z legend mikrokosmosu ery Putina. To historia ambicji, chciwości prowadzącej do słynnej ekstrawagancji u wybrzeża Morza Czarnego.

Wracając do 2007 roku, kiedy Rosja stanęła do konkursu o organizację zimowej olimpiady, wielkie kwoty, które chciała wydać, były powodem do dumy. Miały skłonić MKOL do przyznania tych igrzysk właśnie Rosji.

Putin pofatygował się do Gwatemali, żeby wygłosić jedno ze swych rzadkich przemówień po angielsku. Obiecywał przekształcenie Soczi w światowej klasy kurort dla nowej Rosji i reszty świata. Zapowiedział gotowość wydania 12 mld dol., co zmiażdżyło oferty konkurentów.  Ale od tego czasu koszty wzrosły,a rosyjscy oficjele stali się mniej rozmowni na temat ostatecznych kosztów.

- Na początku pieniądze były powodem i argumentem na rzecz przyznania Rosji olimpiady - mówi dyrektor z moskiewskiej firmy konsultingowej. - Ale wydaliśmy tak dużo, że wszyscy starają się milczeć.

Dmitry Kozak, wicepremier ds. przygotowań olimpijskich, twierdzi, że kwota 51 mld dol. jest myląca. Jak twierdzi, tylko 6 mld dol. z tej kwoty jest bezpośrednio związane z wydatkami na olimpiadę. Reszta to wydatki na infrastrukturę i rozwój regionalny, które państwo wydałoby tak czy siak.

Być może to prawda. Ale trudno sobie wyobrazić, żeby rosyjski rząd kiedykolwiek zbudował prowadzącą do parku narodowego drogę za 8,7 mld dol., gdyby nie igrzyska olimpijskie.

Jeden z ekspertów z Said Business School,  przywołany przez autora tekstu w Bloomberg Businnessweek, ocenia, że koszty goszczenia olimpiady w okresie od początkowego przetargu do otwarcia igrzysk wzrosły trzykrotnie. A w samym Soczi - prawie pięciokrotnie. - Ta olimpiada będzie najdroższa w dziejach - mówi. Eksperci z Said Business School przypominają, że w porównaniu z letnią olimpiadą, w igrzyskach zimowych bierze udział mniej sportowców (2,5 tys. - 11 tys.), jest mniej konkurencji i mniej obiektów.

Odbudowa regionu

Putin nigdy nie postrzegał olimpiady w Soczi jako ściśle sportowego wydarzenia, ani nawet okazji do swoistego PR. Uważał raczej, że to okazja do odnowienia całego regionu Kaukazu. Kiedy rosyjscy oficjele zaczęli urzędować w Soczi, to zagwarantowali sobie kosztowne przedsięwzięcia inżynieryjne, bo organizatorzy igrzysk nie mieli żadnego wyboru, gdzie ulokować obiekty olimpijskie.

Soczi, które kiedyś było uzdrowiskiem dla sowieckiej klasy robotniczej w erze Stalina, znajduje się na wąskim skrawku ziemi pomiędzy górami a morzem, pozbawionym przestrzeni, by pomieścić wielkie stadiony czy areny. Jedyną możliwą lokalizacją była Dolina Imereti, 20 mil (ponad 32 km) od centrum Soczi.

Jeden z badaczy Human Rights Watch, autor kilku raportów o Soczi twierdzi, że na początku nie było tu żadnej infrastruktury dla przeprowadzenia zimowej olimpiady, a tylko wąska ślepa droga. Rosjanie musieli budować wszystko od podstaw. Ekipy budowlane startowały od zera. Julia Nabereżnaja z rosyjskiego oddziału towarzystwa geograficznego w Soczi twierdzi, że zabrakło kompleksowego naukowego podejścia. Zamiast tego, jak twierdzi, urzędnicy myśleli: "Przecież mamy mnóstwo kasy, zbudujemy to wszystko tak czy owak." Według niej państwowi planiści niewystarczająco wzięli pod uwagę przepływy wód gruntowych w Dolinie Imereti. A zatrzymanie przepływu spowodowało osunięcie się nabrzeża w pobliżu parku olimpijskiego, które musiało być kilkakrotnie odbudowywane. W grudniu 2009 roku ogromny sztorm nawiedził port przeładunkowy w Soczi, wybudowany specjalnie dla gromadzenia i przeładunku materiałów budowlanych na obiekty olimpijskie.

A naukowcy ostrzegali, że port był wrażliwy na prądy podwodne i piętrzące się fale.
Sprzęt o milionowej wartości został zniszczony, a dostawy materiałów budowlanych były opóźniane bądź kierowane inną drogą, co zwiększało koszty. Na pewno nie jest tak, że nie liczono każdego rubla, ale czyniono to  nie dość ostrożnie.  Oficjele rządowi, wielkie firmy budowlane i lokalni podwykonawcy - wszyscy wiedzieli, że igrzyska w Soczi są oczkiem w głowie państwa i mają wielkie znaczenia dla Putina i przyszłej po nim schedy.

- Dla państwa olimpiada jest świętością - mówi dyrektor z firmy audytowej. - A to oznaczało, że odpowiedzialni za organizację igrzysk żądali coraz większych pieniędzy. Wśród kilku postępowań wszczętych przez policję w sprawie możliwej korupcji związanej z obiektami olimpijskimi, śledczy w Soczi w czerwcu 2012 roku postawili zarzuty wykonawcom dwóch obiektów - głównego stadionu, który posłuży tylko podczas otwarcia i zamknięcia igrzysk oraz wykonawcy toru bobslejowego. Oskarżono ich o zawyżanie kosztów.

Wielkościowe wizje

Wokół Soczi wszyscy deweloperzy i wykonawcy starali się o każdy projekt, bez względu na to, jak powiązany z olimpiadą by nie był. Taka etykieta zapewniała nie tylko odpowiednie finansowanie, ale pozwalała także na obejście przepisów gospodarki przestrzennej.
Właściciel pewnej miejscowej firmy budowlanej żartuje, że każda nowa toaleta w mieście jest olimpijska.

Putin apelował, żeby nie oszczędzać na wydatkach mających pokryć niedoróbki i błędy budowlane. Kiedy okazało się, że droga do Krasnej Polany nie zostanie oddana w terminie, potrzebny do budowy wyciągów  narciarskich cement dostarczano helikopterem. W tym czasie skłonność rządu do rozrzutności zachęcała organizatorów do realizacji ich wielkościowych i wygórowanych wizji i pomysłów.

W pewnym momencie zespół odpowiedzialny za ceremonię otwarcia, zdecydował się na zmianę projektu stadionu głównego. Zrezygnowano z zasuwanego dachu, który był w oryginalnym projekcie. A to budowniczym stadionu pozostawiło tylko trzy miesiące na zamówienie odpowiedniej ilości stali o określonej jakości. W normalnych okolicznościach zajmuje to cały rok.

Jeden z brytyjskich architektów, który pracował nad pierwotnym projektem, stwierdził, że to już nie jest stadion. To największy na świecie teatr. Prace budowlane są już w zasadzie ukończone.

Jeden z prawników z Soczi opowiada o robotach drogowych w jego dzielnicy. - Rozkopują drogę w jednym miejscu. Rozkopują w drugim. Jednego dnia kładą nawierzchnię. Drugiego dnia ją zrywają. I tak na okrągło. Byłoby to nawet zabawne, gdyby nie odbywało się to za nasze pieniądze - cytuje dziennikarz Bloomberga.

Światła olimpijskiego centrum prasowego u brzegu Morza Czarnego oświetlają sąsiedni apartamentowiec. Nowa droga i linia kolejowa do Krasnej Polany, górskiego kurortu, który będzie gościł narciarzy i snowboardzistów podczas zimowych igrzysk w Soczi w 2014 roku, rozpoczyna się w Adlerze, czarnomorskim kąpielisku, które przekształciło się w hałaśliwą plątaninę powstającej autostrady z licznymi placami budowy - pisze Joshua Yaffa na łamach Bloomberg Businessweek.

Pozostało 94% artykułu
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej