Tak twierdzą eksperci Związku Banków Polskich, którzy wczoraj podali, że w całym 2014 r. banki zawarły z klientami 174 tys. umów o kredyt mieszkaniowy na kwotę 36,8 mld zł. To poniżej oczekiwań bankowców oraz możliwości rynkowych – twierdzą analitycy i przywołują dane z kryzysowego 2009 r. Wtedy zarówno liczba, jak i wartość kredytów była wyższa od wyników z 2014 r. (odpowiednio: 189 tys. i 39 mld zł).
Okazało się zatem, że sprawdza się czarny scenariusz dla banków: coraz mniej osób sięga po hipoteki. Nie pomaga najniższe w historii oprocentowanie zobowiązań w złotych, niższe ceny mieszkań oraz ogromna podaż lokali na rynku pierwotnym. – Przy tak sprzyjających warunkach rynek kredytów hipotecznych się skurczył. Sytuacji nie zmienił także program „Mieszkanie dla młodych", z którego w ciągu roku udało się wykorzystać jedynie 34 proc. środków przeznaczonych na 2014 r. – mówi Jacek Furga, szef Komitetu ds. Finansowania Nieruchomości przy ZBP.
Jego zdaniem nie ma dziś argumentów pozwalających na prognozowanie poprawy akcji kredytowej. – Stopy procentowe są już na bardzo niskim poziomie i nawet kolejna obniżka nie spowoduje istotnych zmian na rynku. Natomiast dalsze podwyższanie minimalnego poziomu wkładu własnego – od 1 stycznia 2015 r. obowiązuje już wymóg 10 proc. – może utrudnić dostęp do kredytów tym, którzy nie mają oszczędności lub chcą je przeznaczyć na remont kupionego lokalu – uważa Jacek Furga. – Tymczasem problemy mieszkaniowe rodzin są wymieniane w badaniach jako podstawowe przyczyny emigracji, kryzysu demograficznego i niezadowolenia społecznego – podkreśla Furga.
Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes ZBP, apelował wczoraj o pilne zakończenie prac nad ustawą o listach zastawnych i bankach hipotecznych oraz wdrożenie systemu promowania długoterminowego oszczędzania na cele mieszkaniowe.
– W innym przypadku trudno upatrywać szansy na poprawę sytuacji na rynku nieruchomości w kolejnych latach – mówił prezes ZBP.