Reklama

Ani złotówki za działkę zabraną pod drogę

Po 14 latach od wywłaszczenia i po wyrokach sądowych nie ustalono odszkodowania za działkę.

Publikacja: 08.04.2015 07:40

Ani złotówki za działkę zabraną pod drogę

Foto: www.sxc.hu

Zgodnie z art. 98 ustawy o gospodarce nieruchomościami podział nieruchomości przeprowadzony na wniosek właściciela oraz wydzielenie w jego trakcie działek pod drogi publiczne powoduje, że takie działki przechodzą na własność gminy, powiatu, województwa lub Skarbu Państwa. Z dniem, w którym decyzja podziałowa staje się ostateczna, byłemu właścicielowi przysługuje żądanie wypłaty odszkodowania.

Decyzja zatwierdzająca projekt podziału nieruchomości w Sochaczewie należącej do Ewy i Andrzeja K. i wydzielenia gruntu pod drogę publiczną stała się ostateczna w 2001 r. Od tej też daty państwu K. przysługuje odszkodowanie. Do dziś nie zobaczyli nawet złotówki.

Miasto Sochaczew, reprezentowane przez burmistrza, uważa bowiem, że art. 98 nie ma tu zastosowania, a państwo K. mogą dochodzić odszkodowania jedynie w trybie cywilnoprawnym, a nie administracyjnym. Rozstrzyga o tym zdaniem burmistrza fakt, że działka została przejęta pod drogę wewnętrzną, a nie publiczną. Ważną okolicznością jest też porozumienie „w sprawie nieodpłatnego przekazania działki na rzecz miasta Sochaczew", zawarte jeszcze przed postępowaniem podziałowym.

Andrzej K. twierdzi, że warunkiem wymienionym w porozumieniu było przekazanie działki pod drogę w zamian za obniżenie opłaty adiacenckiej z tytułu wzrostu wartości nieruchomości po podziale, a więc odpłatnie. Dodaje, że został niejako zmuszony do podpisania porozumienia, gdyż od tego zależała zgoda na podział nieruchomości.

Porozumienie nie ma już jednak mocy prawnej, bo wojewoda mazowiecki stwierdził jego nieważność, a przesądził o tym Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. Państwo K. zwrócili się wówczas – a był już 2008 r. – do starosty sochaczewskiego o ustalenie odszkodowania.

Reklama
Reklama

Starosta umorzył jednak postępowanie. W ślad za burmistrzem Sochaczewa uznał, że działki wydzielono nie pod drogę publiczną, lecz wewnętrzną. Drogi wewnętrzne nie są przejmowane z mocy prawa na podstawie art. 98 ustawy o gospodarce nieruchomościami. – Nie można więc wydać decyzji administracyjnej – stwierdził.

– Decyzję starosty uchylił wojewoda, lecz miasto uporczywie powoływało się na porozumienie niemające mocy prawnej – opowiada Andrzej K.

WSA w Warszawie, rozpatrujący w 2011 r. po raz pierwszy sprawę, orzekł, że „za błędne należy uznać stanowisko gminy-miasta Sochaczew, która opiera swoje racje na »porozumieniu«". Wytknął, że wskutek luk w materiale dowodowym nie można ustalić, czy w wyniku postępowania podziałowego doszło do wydzielenia gruntu przeznaczonego pod drogę publiczną czy pod drogę wewnętrzną. A ma to podstawowe znaczenie dla sprawy o odszkodowanie.

Sprawa powróciła więc do starosty, który tym razem odmówił ustalenia odszkodowania, uzasadniając to niespełnieniem warunku przeznaczenia działki pod drogę publiczną.

Decyzję starosty znów uchylił wojewoda, a WSA oddalił skargę miasta na rozstrzygnięcie wojewody. Miasto zaskarżyło ten wyrok do NSA z analogiczną wciąż argumentacją. NSA stwierdził jednak, że z obowiązującego poprzednio planu miejscowego z 1982 r. wynika, że działka była położona na terenie projektowanej ulicy głównej. Za błędne uznał stanowisko miasta, które opiera swoje racje na porozumieniu. Zaakceptował stanowisko WSA, że ustalony stan faktyczny obliguje do przejęcia działki przez miasto oraz do ustalenia i wypłacenia należnego odszkodowania.

Nikt w Polsce nie może być wywłaszczony bez odszkodowania – orzekł NSA. – Nie ma też dwóch trybów wywłaszczeniowych: administracyjnego i cywilnego. Skoro działka przeszła na własność gminy, jako przeznaczona pod drogę, to niezależnie od charakteru tej drogi państwu K. należy się odszkodowanie – powiedział sędzia NSA Przemysław Szustakiewicz.

Reklama
Reklama

Andrzej K. nie kryje satysfakcji, ale i obaw, że sprawa może jeszcze długo potrwać. Wraca bowiem do starosty, a od jego decyzji będzie się mogła odwołać i wnieść skargę do sądu każda ze stron. Może to spowodować, że sprawa prędko się nie zakończy.

sygnatura akt: I OSK 1841/13

Prawo rodzinne
Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok dla konkubentów. Muszą się rozliczyć jak po rozwodzie
Dobra osobiste
Wypadek na A1. Sąd zdecydował ws. pozwów rodziny Sebastiana M.
Prawo pracy
Prawnik ostrzega: nadchodzi rewolucja w traktowaniu samozatrudnionych
Podatki
Skarbówka ostrzega uczniów i studentów przed takim „dorabianiem"
Sądy i trybunały
Wyrok TSUE to nie jest opcja atomowa, ale chaos w sądach i tak spotęguje
Reklama
Reklama