– W Warszawie i Krakowie takich ofert będzie niewiele. Spośród największych miast dobrze wypada tylko Łódź – zwraca uwagę Marcin Jańczuk. – Z pewnością zyskają miasta o wysokich limitach cen, np. Gorzów Wielkopolski, Olsztyn, Zielona Góra, Katowice. Tam klienci będą mieć duży wybór mieszkań, które można kupić z dopłatą. Deweloperzy nie powinni się obawiać konkurencji ze strony rynku wtórnego, bo działają zwykle w największych miastach – dodaje.
Dyrektor z Metrohouse prognozuje, że sprzedający używane mieszkania będą, gdzie jest to możliwe, dostosowywać ceny do limitów w „MdM", choćby po to, by ich oferta w portalach ogłoszeniowych figurowała jako dostępna z dopłatą. – Będą to jednak tylko te przypadki, kiedy cena ofertowa znajdzie się na granicy limitu. Jest mało prawdopodobne, by sprzedający masowo dostosowywali ceny do kryteriów programu – ocenia Marcin Jańczuk. – Deweloperzy, którzy mieli dotąd monopol na dopłaty na rynku, muszą się jednak przyzwyczaić do wejścia na rynek konkurencji. Niższe limity na rynku wtórnym spowodują, że w największych miastach na wygranej pozycji będą nadal inwestycje deweloperskie – nie ukrywa. Ale jak prognozuje dyrektor, po zmianach w „MdM" na pewno przybędzie transakcji na rynku mieszkaniowym. – Ostatnie miesiące roku upłyną pod znakiem zwiększonej aktywności klientów, którzy zwlekali z zakupem. Rynek wtórny odczuje powrót popytu na nieruchomości – przewiduje Jańczuk.
7,5 tys. zł - średnio tyle płacimy za mkw. używanego lokalu w Warszawie. Metr domu jest 1 tys. zł tańszy – wynika z danych Szybko.pl
Zmiany w „MdM" przyniosą poprawę sprzedaży mieszkań na rynku pierwotnym w ocenie Jarosława Mikołaja Skoczenia, eksperta z Emmerson Realty. A to za sprawą większych dopłat dla rodzin wielodzietnych. – Sprzedaż lokali używanych powinna wzrosnąć przede wszystkim w mniejszych miejscowościach, gdzie rynek pierwotny jest mały albo praktycznie nie istnieje – potwierdza Skoczeń. – Zmiany w „MdM" na pewno doprowadzą do jakiejś konkurencji między rynkiem pierwotnym a wtórnym. Deweloperzy, którzy chcą mieć emdeemowskich klientów, muszą analizować ceny na rynku wtórnym i dopasowywać do nich swoją ofertę – przekonuje. I dodaje, że wprowadzenie programu na rynek wtórny pozwoli wielu rodzinom na szybką przeprowadzkę. – Nie będą musiały czekać na klucze, powiedzmy, dwa lata, nie będą też musiały wykańczać mieszkania – zwraca uwagę Skoczeń.
Weryfikacja cenników
Odpływ klientów na rynek wtórny może być widoczny w mniejszych miejscowościach w opinii Piotra Kijanki, dyrektora ds. sprzedaży mieszkań w Grupie Deweloperskiej Geo. – W większych miastach będzie inaczej, ponieważ różnica pomiędzy limitami cen dla rynku pierwotnego i wtórnego będzie na tyle duża, że ofert na tym drugim będzie niewiele – mówi Piotr Kijanka. – Zmiany mogą więc stanowić zagrożenie dla deweloperów z mniejszych miast, ale też z kilku większych, jak Łódź czy Katowice, gdzie relatywnie duża część ofert kwalifikuje się do programu „MdM" – zauważa dyrektor, podzielając opinię Jarosława Mikołaja Skoczenia, że istnieje prawdopodobieństwo, że deweloperzy, którzy swoją ofertę kierują głównie do odbiorców „MdM", będą weryfikować ceny, biorąc pod uwagę rynek wtórny.
– Każda firma będzie chciała jednak zachować odpowiedni poziom rentowności po to, aby osiągnąć nawet minimalny zysk – zastrzega Piotr Kijanka, który przewiduje jednocześnie wzrost popularności programu dopłat. – Do tej pory cieszył się umiarkowanym zainteresowaniem, bo dla większości klientów był niedostępny. Teraz będą mogli skorzystać z większych dopłat, zyskają też możliwość kupna większego lokalu – dodaje.