Rz: Zima od kilku tygodni paraliżuje USA. Tymczasem w Polsce możemy się cieszyć prawie wiosenną pogodą. Czy mroźna zima zaskoczy nas jeszcze w tym roku?
Prof. Tadeusz Niedźwiedź: To po prostu cecha naszego klimatu, który ulega dużym wahaniom. Bywały różne zimy. W ciągu ostatniego tysiąclecia można wyróżnić kilka okresów nieregularności klimatu. W IX w. nastąpiło gwałtowne ocieplenie. To wtedy wikingowie zaczęli pływać na Grenlandię, opanowali Islandię i zaczęli tam zakładać swoje osady. Później nastąpił okres ochłodzenia, który nazywany jest małą epoką lodową. Ostry mróz atakował całą Europę. Na taką właśnie zimę trafił Napoleon w czasie swojej inwazji na Moskwę. Mniej więcej od 1850 r. trwa okres współczesnego ocieplenia, ale to nie oznacza, że jest jednolity. Bywają także chłodniejsze okresy.
Ale czy te ciepłe zimy można wiązać tylko ze zmiennością europejskiego klimatu?
To wszystko wpisuje się w tendencję ocieplania się klimatu w skali globalnej. Średnia temperatura wyliczona dla całej kuli ziemskiej podniosła się w ostatnim stuleciu z 15 do prawie 16 stopni Celsjusza. Choć to nie oznacza, że nagle wszędzie robi się ciepło. Europa jest szczególnie narażona na ocieplenie, bo od zachodu napływa do nas łagodne powietrze atlantyckie – tak dzieje się także tej zimy.
Jak zatem wygląda to w USA?