Odkrycie rzuca nowe światło na historię osadnictwa na południe od Egiptu. Dokonała go ekspedycja kierowana przez dr. Bogdana Żurawskiego. Ruiny starożytnego miasta znajdują się koło miejscowości Selib, na prawym brzegi Nilu, dziewięć kilometrów w górę rzeki od Banganarti.
W tym miejscu ten sam badacz odkrył wczesnochrześcijański kościół i przekształcił go w muzeum („Rz” informowała o tych badaniach). Selib leży w połowie drogi między III i IV kataraktą.
Polscy archeolodzy zwrócili uwagę na zarysy murów z mułowej cegły wystające z piasku. Pojawiły się one niedawno, gdy ogromna wydma przesunęła się w kierunku koryta Nilu, a po płaskim jak stół terenie zaczęły jeździć ciężarówki budowniczych drogi ze starej Dongoli do Karimy. Stanowisko jest bardzo charakterystyczne, gdyż pokrywa je gruba warstwa glinianych skorup. – Takie zatrzęsienie ceramiki na powierzchni spotyka się w Nubii tylko na stanowiskach chrześcijańskich. I takie było nasze pierwsze wrażenie – powiedział „Rz” dr Żurawski. – Że to nie jest ceramika chrześcijańska, tylko meroicka, pierwsza zauważyła dr Dobiesława Bagińska, która z podobnym materiałem zetknęła się już wcześniej, pracując z misją niemiecką w Hamadab koło Meroe.
W trakcie sondażowych wykopalisk okazało się, że znakomitej jakości cienkościenna ceramika, bodaj najdoskonalsza, jaką produkowano w tym regionie, zaściela ruiny dużej budowli typu pałacowego. Cały jej zarys archeolodzy oczyścili z piasku.
Pałac zajmował powierzchnię 900 metrów kwadratowych. Wokół niego rozpościerają się ruiny dzielnicy mieszkalnej, która zabudowana była zwykłymi domami, każdy o powierzchni około 100 metrów kwadratowych. – Sądząc po rozmiarach dzielnicy mieszkalnej – pas usłany ceramiką meroicką ciągnie się ponad kilometr wzdłuż starorzecza Nilu – miasto było jednym z ważniejszych centrów administracyjnych królestwa meroickiego; może mieściła się w nim siedziba gubernatora bądź lokalnego władcy – przypuszcza dr Żurawski.