Przedostatniego dnia 2008 roku z lotniska w nowozelandzkim Auckland w dwugodzinny lot wyruszył pasażerski Boeing 747-400 zatankowany paliwem, jakim jeszcze nikt nie napełniał zbiorników dużych pasażerskich maszyn. To mieszanka złożona w 50 proc. ze zwykłego lotniczego paliwa i biopaliwa uzyskanego z jatropy, rośliny uprawianej w Afryce i w Indiach, z której owoców wyciska się olej. Jest niejadalny, a cała roślina trująca, ale za to ma bardzo małe wymagania co do gleby.
Dwugodzinny lot potwierdził przydatność tej mieszanki dla silników lotnczych (po ang. jet) nazwanej przez specjalistów nowozelandzkich „jetropą”.
[srodtytul]Eksperyment na antypodach[/srodtytul]
Próby z tym rodzajem paliwa zaplanowane były kilka miesięcy temu, kiedy surowa ropa naftowa kosztowała ponad 170 dolarów za baryłkę i głównym motorem tego rodzaju eksperymentów było obniżenie kosztów eksploatacji samolotów. Dziś eksperci z Nowej Zelandii wskazują na korzyści w dziedzinie obniżania emisji gazów cieplarnianych do atmosfery.
Nowozelandzkie linie lotnicze chcą do 2013 roku używać przynajmniej 10 proc. biopaliwa do napędu samolotów. Zastąpienie 10 proc. benzyny lotniczej biopaliwem zmniejszyłoby emisję dwutlenku węgla do atmosfery o 400 tys. ton rocznie. Lotnictwo światowe odpowiedzialne jest za 2 proc. emisji tego gazu. Skąd bierze się redukcja emitowanego do atmosfery dwutlenku węgla, skoro w procesie spalania powstaje go dokładnie tyle samo, ile w procesie spalania benzyny?