Żyjące tam plemiona łowców i zbieraczy zostaną wysiedlone. Ludzie ci, żyjący jeszcze w epoce kamienia, będą musieli przeskoczyć kilka stopni cywilizacyjnych i zacząć żyć w nowym, nieznanym świecie, z dala od terenów, które ich przodkowie zajmowali od tysięcy lat. Zamiast polować, będą zmuszeni uprawiać ziemię albo pracować w warsztatach lub przemyśle turystycznym. Oznacza to dla nich prawdziwy koniec świata.
Budowa zapory trwała 17 lat, pochłonęła 2,2 mld dolarów. W ciągu ośmiu miesięcy tego roku sztuczny zbiornik w stanie Sarawak, na północy wyspy, wypełni woda. Tereny te zamieszkują plemiona Penan i Kenyah, ogółem około 15 tys. ludzi.
- Nasz lud nigdy nie chciał opuszczać tej ziemi. Życzymy sobie umrzeć na niej. Ale jesteśmy bezsilni, kazano nam podpisać jakieś karty. Dawniej, gdy ktoś nas atakował łukami i maczetami, mogliśmy się bronić. Dobrze pamiętam te czasy. A teraz nadchodzi zagłada. Nie będzie naszego świata — deklaruje Balan Balang, wódz plemienia Penan, który ma „od 70 do 80 lat”.
James Masing, minister rozwoju wsi w rządzie prowincji Sarawak przyznaje, że nowe siedziby przygotowane dla wysiedlanych plemion „nie są doskonałe, między innymi utrudniony tam będzie dostęp do wody, służby zdrowia i oświaty”.
W ciągu najbliższych 50 lat w podobnej sytuacji znajdzie się jeszcze wiele plemion, ponieważ władze Malezji planują zbudowanie na Borneo w regionie Sarawak jeszcze 12 zapór. W projekt ten zaangażowane są Chiny. Podobnie jak tamę w Bakun, zaprojektują je i zbudują chińscy inżynierowie i robotnicy. Chiny przeznaczają na ten projekt 11 mld dolarów.