Naukowcom udało się zidentyfikować jeden z najważniejszych genów odpowiedzialnych za objawy depresji. Okazało się, że możliwe jest „naprawienie” wadliwego genu i przywrócenie zdrowia pacjentom cierpiącym na chorobliwie zły nastrój. Na razie udało się to w przypadku myszy, ale równie dobrze zadziała u ludzi — zapewniają amerykańscy naukowcy na łamach pisma „Science Translational Medicine”.
Według Światowej Organizacji Zdrowia na depresję cierpi aż 121 mln ludzi na świecie. W Polsce może chorować na nią około 1,5 miliona osób, z czego mniej niż 10 proc. jest leczonych.
— Jednym z największych problemów u chorych na depresję jest niemożność osiągnięcia szczęścia i satysfakcji dzięki normalnym formom aktywności życiowej — powiedział agencji Reuters kierujący badaniami dr Michael Kaplitt z Weill Cornell Medical Center.
A właśnie w obszarze mózgu o nazwie jądro półleżące, odpowiedzialnym za odczuwanie satysfakcji, naukowcy zlokalizowali wadliwie działający gen p11 wywołujący depresję. Normalnie reguluje on wydzielanie serotoniny, neuroprzekaźnika sterującego nastrojem, a także snem i pamięcią. U ludzi z depresją produkcję tej dobroczynnej substancji muszą stymulować leki.
Wykorzystywane w doświadczeniu laboratoryjne myszy pozbawione były genu zawiadującego tym procesem, co wywołało u nich depresję. Zwierzęta te, podnoszone za ogonki, zwisały bez ruchu, nie próbując walczyć o uwolnienie, co powinno być normalną reakcją u myszy.