Ortodontów leczących wadliwe ustawienie zębów i szczęk przybywa. Jest to przypadłość coraz częściej spotykana we współczesnym świecie. Widok młodej osoby z aparatem korygującym ustawienie zębów nie jest już niczym nadzwyczajnym, ale często i to nie pomaga, konieczne jest usuwanie zdrowych zębów, ponieważ nie wszystkie mieszczą się w szczęce. Zjawisko to dotyczy nie tylko krajów rozwiniętych, ale także zacofanych, nieuprzemysłowionych.
Miłe złego początki
Z badań, jakie przeprowadziła dr Noreen von Cramon-Taubadel z brytyjskiego University of Kent wynika, że ta przypadłość zaczęła się szerzyć w gatunku Homo sapiens ok. 11 tys. lat temu, od momentu, gdy najpierw na Bliskim Wschodzie, a potem w innych regionach ludzie zaczęli przechodzić z gospodarki łowiecko-zbierackiej na rolniczą. Przejście na osiadły tryb życia spowodowało radykalną zmianę diety – a to z kolei przyniosło efekt uboczny – problemy ortodontyczne.
Dr Noreen von Cramon-Taubadel zbadała 322 prehistoryczne czaszki i 295 szczęk zachowanych w zbiorach muzealnych na całym świecie. Materiał ten obejmował 11 prehistorycznych grup populacyjnych z Australii, Europy, Afryki, Azji i obu Ameryk. Sześć spośród nich to szczątki przedstawicieli populacji rolniczych, pięć – myśliwskich i zbierackich. Wyniki analizy publikuje amerykańskie czasopismo PNAS – Proceedings of the National Academy of Sciences.
Na całym świecie
Z anatomicznego punktu widzenia istota problemu polega na tym, że zęby nie mieszczą się w szczęce, jest ona zbyt krótka. 11 tys. lat temu rozpoczął się proces skracania szczęk Homo sapiens, ale rozmiary zębów pozostały bez zmian. Doszło do tego, gdyż pożywienie, którego głównymi składnikami są produkty roślinne, wymaga mniejszego wysiłku podczas jedzenia, mniejszej siły mięśni szczęk niż przy diecie mięsnej. Z tego powodu siła mięśni szczęk zmalała, a one same uległy skróceniu.
Dołącz do nas na Facebooku