Niebezpieczeństwo tkwi na wschód od Japonii, w okolicach Rowu Nankai. Gdyby tam ziemia zadrżała z siłą  9 stopni w skali Richtera, na wybrzeżu głównej japońskiej wyspy Honsiu i położonej na południe od niej Kiusiu fala tsunami sięgnęłaby 34 metrów. Analiza z roku 2003 określała zagrożenie falą wysokości 20 metrów.

Nowe szacunki zostały zamówione przez rząd Japonii po ubiegłorocznej katastrofie. Tsunami zniszczyło północno-wschodnie wybrzeże Japonii na długim odcinku i pochłonęło ok.19 tys. ofiar.

Rząd zlecił nowe badania po tym, jak żywioł dotknął elektrownię atomową Fukushima. Tsunami doprowadziło do najgroźniejszej katastrofy nuklearnej od wybuchu reaktora w Czarnobylu w 1986 r. Dziesiątki tysięcy mieszkańców wybrzeża musiało opuścić teren, i nie wiadomo, czy kiedykolwiek będą mogli wrócić. Elektrownia Fukushima miała wytrzymać tsunami wysokości 6 metrów. Rzeczywista fala, jaka uderzyła w elektrownię, miała 14 metrów wysokości.

Inny raport  wydany przez Ministerstwo Edukacji,  przynosi niepokojące wieści o możliwym trzęsieniu ziemi w rejonie Zatoki Tokijskiej. W takim przypadku stołeczny region Tokio-Jokohama mógłby być dotknięty wstrząsami o sile 7,3 w skali Richtera.

Raport wzywa mieszkańców metropolii, aby lepiej się przygotowywali na wypadek takich katastrof. Choć żyją w ciągłym zagrożeniu trzęsieniem ziemi, o czym eksperci już dawno ostrzegali, przygotowania w regionie są spóźnione. Nie wszyscy mieszkańcy mają pod ręką wystarczającą ilość wody i innych rzeczy niezbędnych na wypadek katastrofy.