To jeden z największych drapieżnych dinozaurów znanych z tego regionu świata — podkreślają odkrywcy. W swoim czasie Siats meekerorum był na samym końcu łańcucha pokarmowego. Dopiero gdy zniknął, swoją szansę dostali przodkowie późniejszego zabójcy wszechczasów — tyranozaura.
- Minęło całe 63 lata od chwili, gdy w Ameryce Północnej zidentyfikowano drapieżnika tych rozmiarów — cieszy się Lindsay Zanno z Uniwersytetu Stanowego Karoliny Północnej. — Możecie sobie wyobrazić, jak bardzo byliśmy podekscytowani, gdy zobaczyliśmy kości tego olbrzyma wystające z ziemi.
Osobnik, którego szczątki udało się odnaleźć w Utah miał ponad 9 metrów długości i ważył prawdopodobnie ponad 4 tony. Naukowcy sądzą, że było to młode zwierzę. Dorosły Siats meekerorum był na pewno większy. Zdaniem badaczy prawdopodobnie osiągał rozmiary odkrytego wcześniej akrokantozaura — ponad 10 metrów długości i 6 ton wagi. To właśnie ten gatunek odkryto w 1950 roku i dotąd uważano za największego „amerykańskiego" drapieżcę tych czasów. Akrokantozaury, zdaniem badaczy, zamieszkiwały te same regiony, ale 10 mln lat wcześniej.
Siats wypełnia lukę obejmującą ok. 30 mln lat, między panowaniem akrokantozaurów i podobnych im stworzeń, a pojawieniem się tyronazaurów. 98 mln lat temu przodkowie tyranozaurów były mniejszymi zwierzętami niż Siats meekerorum. - Tak duża różnica rozmiarów sugeruje, że tyranozaury były trzymane w szachu przez ten gatunek — uważa Peter Makovicky z Field Museum of Natural History w Chicago. — Ówczesne tyranozaury były niewielkim zmartwieniem dla tych gigantów, trochę jak hieny dla lwa. Dopiero gdy Siats zszedł ze sceny, rozwinęły się największe lądowe drapieżniki wszechczasów.
Tyrannosaurus rex pojawił się mniej więcej 30 mln lat później. Był jednak jeszcze większy niż Siats — mógł mierzyć ponad 12 metrów długości i ważyć ponad 6 ton.