W ciągu minionej doby zarejestrowano kilkaset wstrząsów. W sumie w tym tygodniu odnotowano pod warstwą lodu około 9 tys. drgań wywołanych przez wzbudzoną magmę zalegającą kilka kilometrów pod powierzchnią ziemi.
Erupcja Bardarbunga – ostatni raz wybuchł w 1910 roku – może spowodować zamknięcie przestrzeni powietrznej dla samolotów pasażerskich nad dużą połacią Europy. „Rzeczpospolita" informowała o tym już 22 sierpnia. Podobna sytuacja nastąpiła w kwietniu 2010 roku, gdy na Islandii wybuchł Eyjafjoell, wyrzucając w powietrze chmurę popiołu.
Na początku tygodnia sejsmografy w okolicy wulkanu Bardarbunga zarejestrowały największą serię wstrząsów sejsmicznych od 1996 roku – ponad 2,6 tys. Najsilniejsze miały ponad 5 stopni w skali Richtera. Natychmiast ewakuowano turystów przebywających w pobliżu wulkanu w północno-zachodnim regionie lodowca Vatnajökull i zamknięto tam wstęp. To największy lodowiec na wyspie i jeden z największych w Europie.
Władze wprowadziły także pomarańczowy, tj. najwyższy, stopień alertu – ostrzeżenie dla lotnictwa cywilnego. Wprawdzie we wtorek obniżono poziom alertu, ale aktywność wulkanu nie słabnie.
– Teraz już nie zastanawiamy się, czy wulkan wybuchnie, ale kiedy to nastąpi. Może za kilka dni, tygodni, a może dopiero za rok, ale wybuchnie – wyjaśnia islandzki geolog Palmi Erlendsson.