Aktualizacja: 23.01.2015 17:10 Publikacja: 23.01.2015 17:00
James Cook odbył trzy wyprawy dookoła świata, podczas trzeciej zginął zabity przez tubylców w zatoce Kealakekua na Hawajach
Foto: AFP
Fabien Cousteau, wnuk słynnego francuskiego oceanografa, dwa lata temu spędził pod wodą 31 dni, bijąc tym samym o jeden dzień rekord ustanowiony przez swego dziadka. Jacques-Yves Cousteau dokonał podobnego wyczynu w 1963 roku. Przebywał wówczas 30 dni na dnie Morza Czerwonego, na głębokości 10 metrów. Fabien Cousteau, wraz z dwoma akwanautami z Massachusetts Institute of Technology oraz Northeastern University, miał do dyspozycji, na głębokości 18 metrów, laboratorium Aquarius – własność amerykańskiej Narodowej Służby Oceanicznej i Meteorologicznej. Laboratorium to eksploatuje także NASA do treningów astronautów. Oba wydarzenia dzieli pół wieku i przepaść technologiczna. O wyczynie Fabiena nie pamięta dziś pies z kulawą nogą. Może było za płytko?
James Cameron próbował głębiej. Jednoosobową podwodną łodzią „Deepsea Challenge" opuścił się dwa lata temu na dno Głębi Challengera w Rowie Mariańskim na Pacyfiku. Nazwa tego miejsca pochodzi od brytyjskiej korwety HMS „Challenger", która w 1875 roku ołowianą sondą po raz pierwszy zmierzyła głębokość tego miejsca. Według najnowszych ustaleń wynosi ona 10 911 metrów pod powierzchnią morza. Mim, że jest to jedno z najbardziej znanych miejsc na kuli ziemskiej – dowiaduje się o nim w szkole każdy uczeń – wcześniej tylko dwóch ludzi tutaj dotarło: Jacques Piccard i Don Walsh w batyskafie „Trieste" w 1960 roku (55 lat temu!).
Biologom udało się szczegółowo udokumentować strategię polowania orek na rekina wielorybiego. Na zdjęciach i nagraniach została utrwalona taktyka stada wymierzona w „największą rybę na świecie”.
Podczas lotu nad Grenlandią i testów radaru UAVSAR naukowcom udało się uchwycić Camp Century – opuszczone „miasto pod lodem” stworzone przez armię USA w czasie Zimnej Wojny. – Dzięki nowym danym poszczególne struktury w tajemniczym mieście są widoczne w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie widziano” – komentuje Chad Greene naukowiec z NASA specjalizujący się w badaniu kriosfery, czyli powłoki lodowej Ziemi.
Naukowcy regularnie badają jak picie kawy wpływa ona na nasze zdrowie. Tym razem przyjrzeli się dokładniej, jak oddziałuje ona na mikrobiom jelitowy człowieka.
Od dekad północny biegun magnetyczny Ziemi stale przesuwa się w kierunku Rosji. Ok. 30 lat temu proces ten przyspieszył. Zmiany były tak znaczące, że w 2019 r. ogłoszono nowy Światowy model magnetyczny (World Magnetic Model - WMM). Ponieważ biegun cały czas się przesuwa, wkrótce ma być wprowadzona kolejna aktualizacja – przypomina Newsweek.com. Przesuwanie się bieguna i zmiana WMM to coś znaczenie więcej niż naukowa ciekawostki. Wpływają one na pracę wszystkich systemów nawigacyjnych. Również tych, które każdy z nas ma w swoim smartfonie.
Bank zachęca rodziców do wprowadzenia swoich dzieci w świat finansów. W prezencie można otrzymać 200 zł dla dziecka oraz voucher na 100 zł dla siebie.
Naukowcy odkryli życie na pustyni Atakama, uchodzącej za najbardziej „niegościnne” miejsce na Ziemi. Wykorzystali do tego nowatorską technikę separacji DNA, która może okazać się pomocna podczas badań prowadzonych w innych ekstremalnych środowiskach.
Czy prawo do wypowiedzi jest współcześnie nadużywane, czy skuteczniej tłumione?
Z naszą demokracją jest trochę jak z reprezentacją w piłkę nożną – ciągle w defensywie, a my powtarzamy: „nic się nie stało”.
Trudno uniknąć wrażenia, że kwalifikacja prawna zdarzeń z udziałem funkcjonariuszy policji może zależeć od tego, czy występują oni po stronie potencjalnych sprawców, czy też pokrzywdzonych feralnym postrzeleniem.
Niektóre pomysły na usprawnienie sądownictwa mogą prowadzić do kuriozalnych wręcz skutków.
Hasło „Ja-ro-sław! Polskę zbaw!” dobrze ilustruje kłopot części wyborców z rozróżnieniem wyborów politycznych i religijnych.
Ugody frankowe jawią się jako szalupa ratunkowa w czasie fali spraw, przytłaczają nie tylko sądy cywilne, ale chyba też wielu uczestników tych sporów.
Współcześnie SLAPP przybierają coraz bardziej agresywne, a jednocześnie zawoalowane formy. Tym większe znacznie ma więc właściwe zakresowo wdrożenie unijnej dyrektywy w tej sprawie.
To, co niszczy demokrację, to nie wielość i różnorodność opinii, w tym niedorzecznych, ale ujednolicanie opinii publicznej. Proponowane przez Radę Ministrów karanie za „myślozbrodnie” to znak rozpoznawczy rozwiązań antydemokratycznych.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas