Zatoka Meksykańska: Plama ropy przy dnie oceanu

Katastrofy ciąg dalszy: wyciek ropy z należącej do BP platformy Deepwater Horizon nie daje za wygraną. Teraz odkryto go kilometr pod powierzchnią wody

Publikacja: 20.08.2010 18:39

Prace przy platformie Deepwater Horizon

Prace przy platformie Deepwater Horizon

Foto: AFP

Chemikalia pozostałe po awarii platformy wiertniczej na Zatoce Meksykańskiej miały już być w odwrocie, a sytuacja na powierzchni wydawała się opanowana. Szefowie BP niemal odetchnęli z ulgą. Tymczasem Woods Hole Oceanographic Institute (WHOI) w Massachusetts wykrył ropę w postaci ogromnej plamy - lub raczej chmury - dryfującej głęboko pod lustrem wody. Informację publikuje pismo "Science".

[srodtytul]To nie teoria[/srodtytul]

Trwające od dwóch miesięcy śledztwo wykryło obecność wchodzących w skład ropy chemikaliów w podwodnej plamie mającej 200 metrów wysokości i dwa kilometry szerokości. Unosi się ona około kilometra pod powierzchnią w odległości 35 km od miejsca katastrofy. Mimo swych ogromnych rozmiarów zawiera zaledwie 0,1 proc. ropy, która wyciekła z uszkodzonego ujęcia Deepwater Horizon. Za podstawę badań posłużyło kilkadziesiąt tysięcy próbek zebranych między 19 a 28 czerwca przez zdalnie sterowany pojazd bezzałogowy oraz podwodny spektrometr masowy.

- Wreszcie ponad wszelką wątpliwość udowodniliśmy, że plama istnieje, a co więcej, określiliśmy jej strukturę - mówi dr Richard Camilli z laboratorium spektrometrii masowej WHOI. - Do tej pory to zagadnienie było traktowane jako byt czysto teoretyczny.

[srodtytul]Znika zbyt wolno[/srodtytul]

Naukowcy nie potrafią na razie określić, w jaki sposób ta podwodna chmura wpłynie na stworzenia żyjące w Zatoce. Pocieszające jest to - uważa cytowany przez BBC dr Martin Preston z University of Liverpool - że wewnątrz podwodnej plamy ropy trujące chemikalia mają niskie stężenie, a na tak dużych głębokościach życie morskie jest już bardzo ubogie.

- Nieuzasadnione były obawy o to, że rozprzestrzenianie się ropy może uszczuplić zasoby tlenu i stworzyć tzw. strefy śmierci - mówi dr Preston.

Naukowiec dodaje, że w normalnych warunkach plamy takie są rozkładane przez morskie mikroorganizmy w procesie, który zużywa tlen pobierany z wody. Jeśli proces ten przebiega gwałtownie, ilość tlenu faktycznie może się zmniejszyć, co zagraża żyjącym w morzu zwierzętom.

- Tak więc na razie dobrą wieścią jest to, że ropa rozprasza się powoli, jednocześnie oddalając się od wybrzeża - twierdzi dr Preston.

Niestety, są też złe wiadomości. Fakt, że plama przetrwała tak długo, oznacza, iż składniki ropy rozkładają się bardzo powoli. Wyciek może więc przetrwać jeszcze kilka miesięcy lub nawet dłużej. Od tego, jak długo w wodach Zatoki Meksykańskiej utrzymają się pozostałości ropy, zależy termin rozpoczęcia połowów w tym regionie.

Chemikalia pozostałe po awarii platformy wiertniczej na Zatoce Meksykańskiej miały już być w odwrocie, a sytuacja na powierzchni wydawała się opanowana. Szefowie BP niemal odetchnęli z ulgą. Tymczasem Woods Hole Oceanographic Institute (WHOI) w Massachusetts wykrył ropę w postaci ogromnej plamy - lub raczej chmury - dryfującej głęboko pod lustrem wody. Informację publikuje pismo "Science".

[srodtytul]To nie teoria[/srodtytul]

Pozostało 85% artykułu
Nauka
Człowiek poznał kolejną tajemnicę orangutana. Naczelny potrafi się leczyć
Nauka
Czy mała syrenka musi być biała?
Nauka
Nie tylko niesporczaki mają moc
Nauka
Kto przetrwa wojnę atomową? Mocarstwa budują swoje "Arki Noego"
Nauka
Czy wojna nuklearna zniszczy cała cywilizację?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił