Użyli specjalnego programu komputerowego wykorzystywanego w kryminalistyce. Zespół rekonstruktorów pracował pod kierunkiem malarza i rzeźbiarza Johna Gurche specjalizującego się w tworzeniu wizerunków na podstawie kości pochodzących z wykopalisk. Wizerunek ten eksponowany będzie w londyńskim Natural History Museum.
Prawie kompletną czaszkę i dużą część szkieletu tego hominida odkrył prof. Lee Berger w jaskini Malapa, 15 km na wschód od Sterkfontein w prowincji Gauteng w Republice Południowej Afryki (w rzeczywistości pierwszy szczątki zauważył dziewięcioletni syn profesora, Matthew). O odkryciu poinformowało pismo „Science" w ubiegłym roku. Odkrywcy nazwali istotę Australopithecus sediba. Był to osobnik młodociany, ale już prawie dorosły, w wieku 12 lat, wzrostu 130 cm z długimi ramionami. Jego puszka mózgowa miała małą pojemność, tylko 420 cm sześc. Ale miał także cechy uznawane za ludzkie: dłuższe niż u australopiteków nogi, większy nos. Za to miał mniejsze zęby i mniej wydatne kości policzkowe; jego miednica budową przypomina Homo erectus. Ze względu na te cechy prof. Lee Berger (jego opinię podziela wielu badaczy) uważa chłopca z jaskini Malapa za prymitywnego przedstawiciela rodzaju Homo, być może nawet za przodka całego rodzaju Homo. Dlatego do nazwy gatunkowej dodano mu człon „sediba", co w miejscowym języku sotho oznacza „źródło".
– Zazwyczaj skamieniałe kości hominidów, czyli najstarszych istot praludzkich, są odkopywane w opłakanym stanie, ale nie w tym przypadku, anatomia kości z Malapa jest prawie całkowicie czytelna. Sądzę, że spośród wizerunków tego rodzaju ten jest najdokładniejszy. Jedynie włosy i barwa skóry są wytworem wyobraźni – podkreśla prof. Berger.
Ale i tę niedokładność da się usunąć dzięki badaniom genetycznym – naukowcy z Johannesburga mają nadzieję wydobyć DNA z kości odkopanych w grocie Malapa.