Dziesiątego dnia po katastrofie z Atlantyku wyłowiono ciało mężczyzny, do pasa miał przytoczony skórzany futerał ze skrzypcami. Okazało się, że do instrumentu przytwierdzona jest mała srebrna płytka z wyrytym napisem: "Dla Wallace'a z okazji naszych zaręczyn. Maria", natomiast na futerale widnieją inicjały WH.
Na podstawie napisów oraz inicjałów kanadyjscy specjaliści ustalili w 1912 roku do kogo należały skrzypce: szefem orkiestry na Titanicu był Wallace Hartley, a jego narzeczoną Maria Robinson. Przekazano je do Anglii, oddano Marii Robinson, która testamentem powierzyła je po swojej śmierci Armii Zbawienia. W 1940 roku organizacja ta wystawiła instrumentowi "certyfikat" stwierdzający, że "gra na nim jest prawie niemożliwa ze względu na jego burzliwe dzieje".
W czasie wojny skrzypce w futerale trafiły do pewnej londyńskiej rodziny, która przechowywała je na strychu swojego domu.
Wiadomość o odnalezieniu skrzypiec ukazała się w brytyjskiej prasie w styczniu 2012 roku, ale dopiero teraz eksperci z domu aukcyjnego Henry Aldrige & Son potwierdzili ich autentyczność. Skrzypce wraz z futerałem zostały wycenione na 100 tys. euro ale na razie nie ma mowy o wystawieniu ich na aukcji. Od Świąt Wielkanocnych będą eksponowane w merostwie w Belfaście - w stoczni w tym portowym mieście został zbudowany Titanic.
Przedstawiciel Henry Aldrige & Son poinformował, że prowadzone są rozmowy z kilkoma muzeami w sprawie kupna skrzypiec.