Naukowy scenariusz apokalipsy

Asteroidy, wulkany... ale nie przyroda jest najgroźniejsza. To ludzkość najbardziej zagraża sama sobie

Publikacja: 14.04.2013 00:58

Gdy roboty opanują Ziemię, gatunek homo sapiens przestanie im być potrzebny do istnienia i rozwoju

Gdy roboty opanują Ziemię, gatunek homo sapiens przestanie im być potrzebny do istnienia i rozwoju

Foto: Corbis

Tak uważają filozof Huw Price, astrofizyk Martin Rees, programista Jaan Tallinn (współtwórca Skype'a). Z ich inicjatywy na Uniwersytecie Cambridge powstało Centrum Studiów nad Zagrożeniami Ludzkości (Centre for the Study of Existential Risk), z którym współpracuje Massachusetts Institute of Technology oraz uniwersytety Duke, Harvard i Carnegie Mellon.

W  Future of Humanity Institute Uniwersytetu Oxford tezę tę wykłada szwedzki filozof prof. Niklas Bostrom. Na ułożonej przez niego liście zagrożeń przed czynnikami naturalnymi znajdują się cztery ludzkie, które wymieniamy poniżej.

Bomba atomowa

Słynna asteroida Apophis, która w razie zderzenia z Ziemią może spowodować zagładę życia, przemknie koło naszego globu w latach 2029, 2036 i 2068. Prawdopodobieństwo kolizji wynosi 1 do 250 000. Prawdopodobieństwo konfliktu atomowego jest o niebo większe, szczególnie teraz, z uwagi na sytuację w Korei Północnej. Arsenał nuklearny istnieje, dysponuje nim wiele państw. Podczas konferencji American Geophysical Union w San Francisco dr Luke Oman z NASA przypomniał, że nawet podczas lokalnego konfliktu atomowego zostałaby użyta broń odpowiadająca 100 bombom zrzuconym na Hiroszimę, a takim arsenałem dysponują, na przykład, Indie i Pakistan.

Konflikt lokalny miałby globalne skutki. Do atmosfery przedostałaby się gigantyczna ilość pyłu, z pożarów – miliony ton toksycznych substancji. Drobiny pyłu utworzyłyby w wyższych warstwach atmosfery chmury, które stopniowo rozciągałyby się, spowijając z czasem całą planetę.

To zachmurzenie zatrzymywałoby promiennie słoneczne, globalna temperatura by spadła, światowa energetyka byłaby zbyt mało wydajna, drastycznie zmalałyby plony, w tej sytuacji głód dotknąłby wielu rejonów. Oprócz strat spowodowanych bezpośrednio wybuchami – temperatura i fala uderzeniowa zmiatałyby całe miasta, unicestwiając ludzi, zwierzęta i rośliny – także choroba popromienna uśmiercałaby przez dziesiątki lat. Dziura ozonowa powstała w wyniku lokalnego konfliktu atomowego, miałaby planetarne skutki, zanim chmury zasnułyby planetę, śmiercionośne promieniowanie bez przeszkód docierałoby z kosmosu, powodując nowotwory, uszkadzając wzrok, załamałaby się hodowla zwierząt.

Tak byłoby w razie lokalnego konfliktu, w przypadku globalnego – nie byłoby już ziemskiej cywilizacji.

Wojna biologiczna

Większa część ludzkości prawdopodobnie przetrwałaby globalną zimę po lokalnym konflikcie nuklearnym, ale wojny biologicznej – nie. Wojna biologiczna jest pomysłem nie tylko z piekła rodem, ale także starym jak świat. Kartagińczycy miotali na okręty wroga jadowite węże, Chińczycy puszczali na nieprzyjaciół pszczoły, w średniowieczu katapultowano do obleganych twierdz zwłoki zmarłych na dżumę.

Współczesne możliwości są większe. Broń biologiczna to wirusy i bakterie. Ich zadaniem jest powodowanie masowych zgonów, wywoływanie anarchii, paniki bez naruszania infrastruktury, którą można będzie zawładnąć.

Środków do powodowania takich skutków nie brakuje: laseczki wąglika, bardzo zakaźne, wywołujące dużą śmiertelność; pałeczki dżumy – duża śmiertelność w postaci płucnej, pałeczki tularemii wywołujące ostrą chorobę zakaźną; salmonella; filowirusy wywołujące gorączkę krwotoczną.

Produkcja broni biologicznej jest zakazana, ale nie ma pewności, czy badania w tym kierunku nie są kontynuowane. Irak dysponował taką bronią do wybuchu wojny w Zatoce Perskiej.

Użycie broni biologicznej jest obosieczne. Bakterie, wirusy mutują, agresor biologiczny też padnie ofiarą własnej broni, a także postronna część ludzkości, nieuczestnicząca w konflikcie.

Opinia publiczna jest tego świadoma, dlatego nie doszło do publikacji rezultatów badań prowadzonych przez naukowców holenderskich z Centrum Medycznego Erasmus. Uzyskali oni mutację wirusa ptasiej grypy H5N1, która stanowi śmiertelne zagrożenie dla człowieka. Badania nie były prowadzone w celach wojskowych, lecz do publikacji wyników nie doszło ze względu na możliwość wykorzystania ich do celów militarnych lub terrorystycznych. Niekontrolowane rozprzestrzenianie zmutowanych wirusów doprowadziłoby w ciągu zaledwie kilku dekad do wygaśnięcia gatunku homo sapiens.

Sztuczna inteligencja

Książki i filmy science fiction przedstawiają plastycznie ten problem: roboty przejmują kontrolę nad nami, nad planetą. Łatwo sprawdzić, co już teraz potrafi urządzenie powszechnie dostępne, wystarczy sięgnąć po iPhone'a. A przecież w wielu laboratoriach konstruowane są roboty współpracujące z człowiekiem, komunikujące się z nim werbalnie, a nawet korygujące niewłaściwe polecenia.

– Trzeba traktować sztuczną inteligencję jako siłę pierwotną, podstawową, na równi z układem gwiezdnym czy huraganem, jako coś potężnego i odmiennego od sfery naszego życia, a więc niewrażliwe na naszą śmierć, jeśli jej interes tego wymaga. Dlatego roboty mogą nas zniszczyć bez wyrzutów sumienia, którego nie mają, a jeśli mieć będą, ich system wartości będzie odmienny od naszego – wyjaśnia prof. Niklas Bostrom.

Podobnie myśli prof. Huw Price: – Jeszcze w tym lub w nadchodzącym stuleciu zniknie związek inteligencji z biologią. Przestaniemy być „najbystrzejsi w okolicy", będziemy zależni od maszyn, na ich łasce. Maszyny pozbędą się nas nie dlatego, że mają złe intencje, ale dlatego, że nie będą nas potrzebowały. Zaczną od tego, że skierują „nasze" surowce do realizacji własnych celów.

Paradoks Fermiego

Stephen Hawking powiedział w  jednym z odcinków programu telewizyjnego  Discovery Channel („Wszechświat Stephena Hawkinga"), że ludzkość powinna unikać kontaktu z innymi cywilizacjami ze względu na katastrofalne konsekwencje takiego spotkania. Wizyta obcych na Ziemi byłaby gorsza w skutkach dla ludzkości niż odkrycie Ameryki dla Indian. – Obcy, po osiągnięciu odpowiedniego stopnia rozwoju, mogą zacząć podróżować i dążyć do podboju i kolonizacji planet – powiedział astrofizyk.

A jednak do nas nie przybywają. Ani archeolodzy nie znaleźli śladów ich pobytu na naszej planecie w ciągu ostatnich 3 milionów lat, od kiedy istnieje ludzkość, ani geolodzy nie znaleźli ich w epokach jeszcze dawniejszych. Dlaczego nie odbieramy sygnałów nadawanych przez istoty inteligentne? Przecież Ziemia wysyła takie przekazy w kosmos.

Wszechświat jest na tyle stary (blisko 14 mld lat) i na tyle obszerny, że było wystarczająco dużo czasu i przestrzeni na rozwój pozaziemskich cywilizacji, powinny być wręcz powszechne w skali galaktycznej. „Gdzie oni są?" – to pytanie sformułował w 1950 roku fizyk, noblista Enrico Fermi. Pytał, gdzie są ich sondy, statki kosmiczne, transmisje radiowe?

Naukowcy są w tej kwestii podzieleni. Niektórzy sądzą, że komunikacja międzygalaktyczna jest niemożliwa, stąd wrażenie osamotnienia we wszechświecie, w którym roi się od cywilizacji.

Druga hipoteza brzmi przerażająco: cywilizacje, po osiągnięciu poziomu mniej więcej takiego jak współczesna ludzkość, doprowadzają do zniszczenia środowiska naturalnego,  bogactw mineralnych, wzrost populacji prowadzi do wyczerpywania zasobów żywnościowych i energetycznych. Cywilizacje nie potrafią unikać zagłady nuklearnej i biologicznej. Ewolucja i rozwój – paradoksalnie – prowadzą do samozagłady. Inteligentne życie niszczy konkurencję, niewykluczone, że w ten sposób homo sapiens usunął gatunek neandertalski. Na poziomie kosmicznym jedne cywilizacje starają się niszczyć inne.

Nie brzmi to absurdalnie, ponieważ cywilizacje z natury rzeczy są ekspansywne, tworzone przez istoty agresywne. Na najwyższym etapie rozwoju cywilizacji ta ekspansywność i agresja obraca się przeciwko niej samej.

Jeżeli cywilizacje niszczą same siebie, dlaczego my jeszcze istniejemy? Dlatego, że nie osiągnęliśmy odpowiedniego poziomu rozwoju. Ale nastąpi to wkrótce.

Stephen Hawking podczas niedawnego wykładu w centrum medycznym Cedar-Sinai w Los Angeles ostrzegł, że „bez ucieczki z naszej planety ludzkość nie przetrwa kolejnego tysiąclecia". Stanie się tak, ponieważ na przeludnionej Ziemi zabraknie słodkiej wody, terenów uprawnych. Dlatego podbój kosmosu jest koniecznością, trzeba znaleźć inną planetę. Prognoza ta wpisuje się w logikę ewolucji cywilizacji, które zagrażają sobie samym i przenoszą to zagrożenie w kosmos.

Zegar zagłady

W 1947 r. w piśmie „Bulletin of the Atomic Scientists" wydawanym przez uniwersytet w Chicago pojawił się symboliczny zegar zagłady. Północ na tym zegarze oznacza koniec ludzkości. Wskazówki są przesuwane w zależności od zagrożenia wojną nuklearną, zmian klimatycznych, natężenia chorób cywilizacyjnych itp.

W styczniu 2010 zegar wskazywał „za sześć dwunasta". Ostatnia regulacja miała miejsce 10 stycznia 2012 roku, wskazówki przesunięto o minutę do przodu.

Nauka
Najkrótszy dzień i najdłuższa noc w 2024 roku. Kiedy wypada przesilenie zimowe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nauka
Pełnia Księżyca w grudniu. Zimny Księżyc będzie wyjątkowy, bo trwa wielkie przesilenie księżycowe
Nauka
W organizmach delfinów znaleziono uzależniający fentanyl
Nauka
Orki kontra „największa ryba świata”. Naukowcy ujawniają zabójczą taktykę polowania
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nauka
Radar NASA wychwycił „opuszczone miasto” na Grenlandii. Jego istnienie zagraża środowisku