Polacy uzdrowili, Brytyjczycy się chwalą

Polscy lekarze postawili pacjenta z uszkodzonym rdzeniem kręgowym na nogi. To medyczny przełom, dotąd nie udało się to nikomu na świecie. Jednak w relacjach światowych mediów osiągnięcie polskich lekarzy prezentowane jest jako sukces naukowców brytyjskich – mówi „Rzeczpospolitej" prof. Włodzimierz Jarmundowicz, który kierował zespołem z Wrocławia

Publikacja: 09.11.2014 12:25

Polacy uzdrowili, Brytyjczycy się chwalą

Foto: BBC

Rz: Jak dokonaliście tego, co nie udało się dotąd nikomu na świecie?

Po raz pierwszy w historii wykonaliśmy przeszczep glejowych komórek węchowych, które wcześniej zostały pobrane z opuszki węchowej znajdującej się w mózgu. Jednocześnie wycięta została blizna po uszkodzeniu rdzenia kręgowego, a w ubytek, który powstał, przeszczepiono nerwy skórne pobrane z podudzia pacjenta. Ta operacja była podstawą leczenia, które obejmuje także rehabilitację, i to się nam udało.

Kiedy się okazało, że leczenie komórkami węchowymi może być skuteczne?

Kiedy nauczyliśmy się je izolować, mnożyć i hodować. Zgłosiliśmy wniosek i otrzymaliśmy patent.

A skąd pomysł, że to właśnie te komórki będą skuteczne w regeneracji rdzenia?

Szczęśliwym przypadkiem było to, że w pewnym momencie w moim zespole pojawił się młody lekarz, wówczas rozpoczynający pracę, ?dr Paweł Tabakow. Zaproponował, byśmy się zainteresowali glejowymi komórkami węchowymi. Ich właściwości wcześniej opisał światowej sławy neurobiolog prof. Geoffrey Raisman z Wielkiej Brytanii. Badał te komórki na zwierzętach i odkrył, że mogą stymulować regenerację. Znaliśmy jego doświadczenia z publikacji naukowych. I tak zaczęliśmy o tym myśleć. Był wtedy rok 2002. Drugim ważnym przypadkiem było to, że pomysłem wykorzystania tych komórek zainteresowaliśmy prof. Andrzeja Górskiego, ówczesnego szefa Instytutu Immunologii i Terapii Doświadczalnej PAN we Wrocławiu. Nam, neurochirurgom, potrzebny był warsztat, czyli miejsce, gdzie takie komórki mogłyby być badane, hodowane i namnażane. Prof. Górski oddelegował do współpracy z nami młodych neurobiologów dr. Fortunę i dr. Międzybrodzkiego. Tak zaczęliśmy tworzyć zespół. Włączyliśmy do niego neurochirurgów, między innymi dr. Bogdana Czapigę. Do koordynowania badań oddelegowałem dr. Tabakowa. Miałem mnóstwo innych obowiązków, byłem kierownikiem kliniki.

Robiliście testy na zwierzętach?

Tak. Przygotowywaliśmy się do operacji na ludziach. Do pierwszych trzech zakwalifikowani zostali pacjenci z objawami całkowitego uszkodzenia rdzenia, którzy poniżej miejsca uszkodzenia nie mieli żadnych funkcji ruchowych, czuciowych czy innych. Oczywiście zabiegi odbyły się po uzyskaniu zgody komisji bioetycznych, po dokładnym poinformowaniu pacjentów itd. Te doświadczenia pozwoliły nam ocenić bezpieczeństwo operacji. Obserwowaliśmy korzyści, np. dyskretną poprawę czucia, pojawienie się napięcia mięśniowego itp. Pacjenci przeszli przed operacją wielomiesięczny program rehabilitacji. Do trzeciej operacji, którą wykonaliśmy w 2010 roku, zaprosiliśmy prof. Geoffreya Raismana jako obserwatora.

Kolejnym pacjentem był Dariusz Fidyka, który przeszedł operację, rozpoczął rehabilitację, a telewizja BBC 1 zrobiła o nim film.

Był koniec listopada ubiegłego roku, kiedy otrzymaliśmy od telewizji BBC informację, że chcą nakręcić film. Doszliśmy do wniosku, że to poważna redakcja, a spopularyzowanie naszego programu badań jest korzystne. Pierwsza sesja w grudniu trwała pięć dni. W ciągu tego roku byli jeszcze co najmniej trzykrotnie. Pod koniec stycznia złożyliśmy gotową pracę do publikacji w magazynie „Cell Transplantation". Z BBC ustaliliśmy, że film nie może się ukazać, nim nasza praca zostanie zrecenzowana i przyjęta do publikacji. Film został pokazany 21 października wieczorem, a w tym czasie ukazała się internetowa wersja naszego artykułu.

Podobał się panu ten film?

Z naukowego punktu widzenia jest bardzo dobry. Jednak całością byłem zdegustowany. To film trzech głównych aktorów; wiodącym – i słusznie – jest pacjent, pozostali to prof. Raisman i dr Tabakow, pomysłodawca programu operacyjnego, który był najbardziej zaangażowany w cały projekt badań. Nie wspomniano wyraźnie, że operacja została przeprowadzona w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu, nie było ani słowa o klinice neurochirurgii czy wzmianki, kto nią kieruje. Moje nazwisko nie pada ani razu, choć to ja stworzyłem zespół i nim kierowałem. Byłem zaskoczony, bo udzielałem informacji dziennikarzom BBC. A w scenach z Fidyką, kręconych u nas, jest obecny tylko prof. Raisman, nasi lekarze pojawiają się gdzieś w tle. Wyglądało to tak, jakby to on przeprowadził operację, a my z nim zaledwie współpracowaliśmy. Trudno się więc dziwić, że znalazło to swój wyraz w relacjach prasy brytyjskiej i światowej.

A co na to prof. Raisman?

Znamy go dobrze i jestem przekonany, że taki obraz nie powstał z jego inspiracji. Był zażenowany doniesieniami brytyjskiej prasy. O ile wiem, wysłał do tamtejszych redakcji oświadczenie, w którym wyjaśnia, jak to naprawdę było.

A jaką rolę w waszych badaniach pełnił brytyjski uczony?

Kiedy byliśmy już dość mocno zaawansowani w naszej pracy, nawiązaliśmy współpracę z zespołem prof. Raismana. Zdecydował o tym przypadek. W 2005 roku dr Tabakow i dr Międzybrodzki byli na kongresie neuroregeneracji w Hongkongu. Umieściliśmy tam poster ze wstępnymi wynikami naszych badań. Zwrócił na niego uwagę prof. Raisman. Po kilku miesiącach otrzymaliśmy od niego e-maila, że właśnie jest w Polsce i chciałby się spotkać z naszym zespołem. Przyjechał do Wrocławia. Był rok 2006, jednakże ścisła współpraca datuje się od roku 2010. Koledzy prof. Raismana przyjeżdżali do nas wielokrotnie.

Prof. Raisman nie współpracował wcześniej z lekarzami?

Profesor próbował nawiązać współpracę z neurochirurgami brytyjskimi, ale to się nie udało. Dlatego tak bardzo zainteresowało go to, co my robimy.

BBC podała, że badania finansowane były z pieniędzy dwóch brytyjskich fundacji...

Kiedy rozpoczęliśmy współpracę z prof. Raismanem, nie mieliśmy żadnego wsparcia finansowego z Wielkiej Brytanii. Ten pomysł pojawił się mniej więcej rok temu. Wtedy projektem zainteresowała się fundacja Davida Nichollsa. Wcześniej finansowała badania prof. Raismana, dlatego kiedy zacieśniliśmy współpracę z nim, pojawiła się możliwość doraźnej pomocy także dla nas. Kupiono sprzęt, którego nam akurat brakowało. Nie jest on naszą własnością. To była pomoc finansowa ad hoc.

Myślimy o nawiązaniu stałej współpracy i niewykluczone, że w następnym etapie naszych badań będzie można liczyć na środki z Wielkiej Brytanii.

Prof. Włodzimierz Jarmundowicz jest kierownikiem Katedry i Kliniki Neurochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu

Nauka
Orki kontra „największa ryba świata”. Naukowcy ujawniają zabójczą taktykę polowania
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nauka
Radar NASA wychwycił „opuszczone miasto” na Grenlandii. Jego istnienie zagraża środowisku
Nauka
Jak picie kawy wpływa na jelita? Nowe wyniki badań
Nauka
Północny biegun magnetyczny zmierza w kierunku Rosji. Wpływa na nawigację
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Nauka
Przełomowe ustalenia badaczy. Odkryto życie w najbardziej „niegościnnym” miejscu na Ziemi