Chorzy na reumatoidalne zapalenie stawów (RZS) nie muszą rezygnować z aktywnego życia. Warunkiem jest wczesna diagnoza i właściwe leczenie, a z tym – zdaniem reumatologów – mimo refundacji nowoczesnych leków biologicznych i celowanych molekularnie jest problem.
Liczy się czas
RZS jest najczęściej występującą reumatyczną chorobą zapalną stawów. Powoduje dotkliwy ból i ogranicza sprawność fizyczną. Towarzyszą jej stałe zmęczenie, obniżony nastrój, stany lękowe, depresja. Na reumatoidalne zapalenie stawów cierpi w Polsce około 380 tys. osób.
Wbrew obiegowej opinii nie jest to przypadłość ludzi starszych. To choroba autoimmunologiczna, która polega na niszczeniu przez układ odpornościowy własnych komórek i tkanek. Nie chodzi więc o zmiany zwyrodnieniowe, pojawiające się wraz z wiekiem, ale patologiczny proces autodestrukcji stawów, który trzeba skutecznie hamować. Na RZS najczęściej zapadają osoby w okresie największej aktywności zawodowej – pomiędzy 30. a 50. rokiem życia.
Eksperci podkreślają, że tylko szybka diagnoza i podjęcie terapii zgodnej z ustalonymi przez specjalistów standardami może zapobiec niepełnosprawności chorych na RZS i wypadnięciu z rynku pracy.
– O tym, czy uda się powstrzymać progresję choroby, decyduje 12 tygodni od pojawienia się pierwszych symptomów. To tzw. okno terapeutyczne, czyli czas, w którym podjęcie leczenia przynosi najlepszy efekt – mówi profesor Brygida Kwiatkowska, zastępca dyrektora Narodowego Instytutu Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji w Warszawie.