Specjaliści z University of Washington’s College of the Environment, UW Applied Physics Laboratory oraz Paul G. Allen Philanthropies postanowili wykorzystać sieć robotów do obserwacji warunków pod pokrywą swobodnie pływającego lodu szelfowego Antarktyki.
Lodowce szelfowe spełniają rolę przypory ograniczającej spływanie lodu do morza. Są prawie zupełnie płaskie i zakończone klifem, od którego odrywają się góry lodowe. Badacze zamierzają obserwować jaskinie w dnie lodowca, aby wyjaśnić jak ciepła woda morska oddziałuje na jego spodnią stronę. Zespół właśnie opuszcza Nową Zelandię, na pokładzie koreańskiego statku badawczego R/V Araon.
Lodowiec szelfowy jest pływającą częścią lodowca, między morzem, a podłożem skalnym Antarktydy. Większa część kontynentu nie wykazuje znacznego topnienia powierzchni, ale naukowcy uważają, że zagrożenie jest w miejscu, gdzie ciepła woda oceanu spotyka się z podbrzuszem szelfu. Chcą sprawdzić jego stabilność, aby ocenić potencjalny wzrost poziomu morza.
Projekt ma na celu stworzenie sieci robotów na półkuli południowej. Urządzenia będą zapuszczać się do jam lodowych, utworzonych przez lody szelfowe, które są bardzo słabo poznanym środowiskiem. To może być największa trudność projektu – naukowcy nie bardzo wiedzą, co może stanąć na drodze robotów.
- Nie mamy prawie żadnych informacji na temat obszaru, na którym lodowiec unosi się nad oceanem - powiedział glacjolog Knut Christianson. - Lód ma grubość od 300 do 500 metrów. Nie ma światła, niemożliwe jest komunikowanie się z jakimikolwiek instrumentami, a to środowisko jest niezwykle trudne dla wyposażenia - wyobraź sobie wielkie szczeliny, wartko płynącą wodę i postrzępiony lód - mówił.