Mitem, któremu nadal hołduje część kupujących, jest istnienie przywileju zwrotu pełnowartościowego towaru do sklepu, gdy nam się on nie spodoba. Konsumenci takiego uprawnienia nie mają. Nie ma obecnie żadnego przepisu, który nakazywałby przyjmowanie zakupionych towarów i zwrot pieniędzy.
Zwrot jest możliwy tylko, gdy zgodzi się na to sprzedawca. Jeśli nie chcemy być zależni od jego dobrej woli, możemy się targować przed zawarciem transakcji. [b]Możliwe jest bowiem umówienie się ze sprzedającym, że w określonym czasie od dnia zakupu będziemy mieli możliwość zwrotu towaru.[/b] To zabezpieczenie na wypadek, gdyby odzież okazała się w złym rozmiarze albo obdarowany dostał dwa takie same prezenty.
Warto poprosić o umieszczenie stosownego zapisu na paragonie, aby istniał dobry dowód, że do takiego porozumienia w ogóle doszło. Taki paragon można dać potem obdarowanemu, aby mógł bez kłopotów zwrócić upominek. Często bowiem zwrot jest niemożliwy także z tego prozaicznego powodu, że darczyńca nie informuje, gdzie kupił prezent.
[srodtytul]Istotny czas dostawy[/srodtytul]
Kupując w Internecie, musimy sprawdzić, jakie są standardy dostawy. Może się bowiem okazać, że choć wybrany produkt nabędziemy w korzystnej cenie, to dostaniemy go dopiero po Bożym Narodzeniu. Z lektury regulaminu e-sklepu wynika bowiem, że rezerwuje sobie on na dotarcie przesyłki np. siedem dni, a jednocześnie skompletowanie paczki zajmuje mu 48 godzin. Oznacza to w praktyce, że aż dziewięć dni od momentu zamówienia możemy czekać na jej odbiór. Trzeba też wziąć pod uwagę obciążenie pocztowców i kurierów nawałem przesyłek przedświątecznych, co też wpłynie niekorzystnie na terminy dostawy (niektóre e-sklepy starają się o tym przestrzec klientów).