Na porzekadło „wolnoć Tomku w swoim domku” możemy się powoływać, jeżeli to, co robimy na swej posesji, nie jest nadmiernie uciążliwe dla tych, którzy żyją obok nas.
Obowiązuje bowiem prawny nakaz, zapisany w art. 144 [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=70928]kodeksu cywilnego[/link], powstrzymywania się od działań, które zakłócałyby korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych. Ograniczenie to ma zapobiegać konfliktom, jakie mogą powstawać między sąsiadami, a także godzi w ich sprzeczne często interesy. Wiąże ono wszystkich właścicieli, a także użytkowników wieczystych.
[srodtytul]Hałasy, przykre zapachy, wibracje [/srodtytul]
Zakaz naruszania cudzej własności obejmuje nie tylko bezpośrednią ingerencję, taką jak wtargnięcie na cudzą nieruchomość czy tzw. przygrodzenie części działki sąsiada, ale też immisje. Chodzi o sytuacje, gdy właściciel działa na swym gruncie, ale negatywne tego skutki odczuwają sąsiedzi.
Nieruchomością sąsiednią jest przy tym każda nieruchomość znajdująca się w zasięgu oddziaływania immisji. Te zaś dzielą się na immisje bezpośrednie i pośrednie. Do immisji bezpośrednich należą ingerencje dokonywane z jednej nieruchomości na nieruchomość sąsiednią, takie jak: odprowadzenie przewodu wody deszczowej z jednej nieruchomości na drugą, doprowadzenie do przelewania się na nią nieczystości. Takie działania są traktowane tak samo jak wtargnięcie na cudzy grunt czy do cudzego mieszkania. Odrębny przepis zakazuje immisji bezpośredniej niebezpiecznej, takiej jak przeprowadzanie robót ziemnych w sposób grożący nieruchomościom sąsiednim utratą oparcia (art. 147 k.c.).