Na wniosek zainteresowanej osoby fizycznej, prawnej lub innej jednostki organizacyjnej redaktor naczelny redakcji właściwego dziennika lub czasopisma jest obowiązany opublikować bezpłatnie:
1) rzeczowe i odnoszące się do faktów sprostowanie wiadomości nieprawdziwej lub nieścisłej,
2) rzeczową odpowiedź na stwierdzenie zagrażające dobrom osobistym.
Warto pamiętać, że ignorowanie tego obowiązku może oznaczać poważne kłopoty, jest bowiem przestępstwem zagrożonym karą.
Co mówi przepis
Art. 46 pr. pr.
1. Kto wbrew obowiązkowi wynikającemu z ustawy uchyla się od opublikowania sprostowania lub odpowiedzi, o których mowa w art. 31, albo publikuje takie sprostowanie lub odpowiedź wbrew warunkom określonym w ustawie, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
2. Jeżeli pokrzywdzonym jest osoba fizyczna, ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego.
W kontekście obowiązków redaktora naczelnego warto się zastanowić nad odpowiedzialnością za wpisy internautów umieszczane na stronie internetowej. Czy za nie również ponosi się odpowiedzialność? Nie, gdyż inna ustawa: o świadczeniu usług drogą elektroniczną, zwalnia z tejże odpowiedzialności.
Co mówi przepis
Art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (uśude)
1. Nie ponosi odpowiedzialności za przechowywane dane ten, kto udostępniając zasoby systemu teleinformatycznego w celu przechowywania danych przez usługobiorcę, nie wie o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności, a w razie otrzymania urzędowego zawiadomienia lub uzyskania wiarygodnej wiadomości o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności niezwłocznie uniemożliwi dostęp do tych danych.
2. Usługodawca, który otrzymał urzędowe zawiadomienie o bezprawnym charakterze przechowywanych danych dostarczonych przez usługobiorcę i uniemożliwił dostęp do tych danych, nie ponosi odpowiedzialności względem tego usługobiorcy za szkodę powstałą w wyniku uniemożliwienia dostępu do tych danych.
3. Usługodawca, który uzyskał wiarygodną wiadomość o bezprawnym charakterze przechowywanych danych dostarczonych przez usługobiorcę i uniemożliwił dostęp do tych danych, nie odpowiada względem tego usługobiorcy za szkodę powstałą w wyniku uniemożliwienia dostępu do tych danych, jeżeli niezwłocznie zawiadomił usługobiorcę o zamiarze uniemożliwienia do nich dostępu.
Prowadząc internetowy dziennik i umożliwiając internautom umieszczanie w nim wpisów, stajemy się jednocześnie usługodawcą świadczącym usługi drogą elektroniczną. Nie musimy więc czytać każdego wpisu i decydować o tym, czy nie łamie on prawa. Do momentu, gdy nie otrzymamy wiarygodnej informacji, nie ponosimy za nią odpowiedzialność.
Z orzecznictwa
Wyrok Sądu Okręgowego w Słupsku z 18 czerwca 2009 r. (VI Ka 202/09)
„Apelujący nie ma racji, że posty zostały opublikowane w prasie, gdyż nie ulega wątpliwości, że ukazywały się one automatycznie, bez jakiejkolwiek selekcji przez osoby obsługujące portal. (...) Nie sposób zgodzić się z twierdzeniem apelującego, że posty były »materiałem prasowym«, gdyż stanowiły integralną część artykułów, a zatem zostały opublikowane razem z nimi.
Sąd odwoławczy zwraca uwagę, że sąd I instancji w sposób precyzyjny ustalił i wskazał w treści uzasadnienia, iż posty nie znajdowały się »pod artykułami«, a na odrębnym forum dyskusyjnym, do którego pod poszczególnymi artykułami znaleźć można było stosowne linki.
Jest oczywistym, że istnienie linku jako rodzaju technicznego (elektronicznego) powiązania między artykułem a forum dyskusyjnym nie może decydować o uznaniu wpisów (postów) na forum za część artykułów. Posty niewątpliwie powstają później niż artykuł, stanowiąc jedynie rodzaj komentarza do jego treści. (...)
Apelujący nie ma również racji, że posty zostały przekazane do opublikowania w prasie, gdyż – na co zwrócił uwagę sąd rejonowy – nie ma żadnych podstaw do uznania, że intencją autorów postów było przekazanie redaktorowi materiałów w postaci własnych opinii w celu ich opublikowania.
Przeciwnie – zamiarem internautów było w tym przypadku niewątpliwie tylko poznanie innych opinii oraz zabranie głosu w dyskusji, o czym świadczy specyfika forów internetowych jako platform spontanicznej i niepoddawanej jakimkolwiek zabiegom redakcyjnym wymiany poglądów.
Chybiona jest próba zrównania przez apelującego postów z »listami do redakcji«. Sąd I instancji stanął w tym zakresie na stanowisku, które zasługuje na pełną aprobatę, iż między »listem do redakcji« a wpisem na forum dyskusyjnym istnieją zasadnicze różnice, które świadczą o zupełnie innym charakterze każdego z tych przejawów aktywności obywatelskiej”.
W przytoczonym wyroku sąd odniósł się do komentarzy umieszczanych na odrębnym forum, do którego link widniał pod artykułami. Wydaje się jednak, że argumenty te można również odnieść do komentarzy umieszczanych wprost pod konkretnymi artykułami.
Na ich treść redakcja również nie ma wpływu, nie podejmuje ona decyzji o ich umieszczeniu. Dlatego też jej odpowiedzialność zaczyna się w momencie, gdy otrzyma wiarygodną informację o tym, że łamią one prawo. Do tego czasu redaktor naczelny (prowadzący serwis) nie odpowiada.
Warto jednak odróżnić wpisy internautów umieszczane w sposób automatyczny od tych, które są przesyłane (np. przez e-mail) i umieszczane na stronie dziennika lub czasopisma przez prowadzącą go osobę. Wówczas wyłączenie odpowiedzialności przewidziane w art. 14 uśude nie wchodzi w grę.
Przykład
Osoba prowadząca serwis internetowy zarejestrowany jako dziennik otrzymuje na swoją skrzynkę elektroniczną list od czytelnika.
Uznaje, że jest on wart opublikowania, i umieszcza go na swej stronie internetowej. Ponosi więc odpowiedzialność na równi z autorem. Nie może się bronić art. 14 uśude, gdyż to ona zamieściła sporne treści, a nie usługobiorca.
Czytaj dalej w rozdziale
»
Kiedy trzeba zarejestrować własną stronę internetową
:
Spis treści całego poradnika