W sprawie tej, co świadczyć może o kontrowersyjności samego zagadnienia, mężczyźni prowadzący stronę internetową sami złożyli wniosek o rejestrację jej jako dziennika. Sąd odmówił, uznając, że treści wydawane w Internecie nie podlegają obowiązkowi rejestracji.
„Szycie po przemysku”, bo tak nazywał się ów serwis, nierzadko krytykowało lokalne władze. Tym też jego autorzy tłumaczyli akt oskarżenia skierowany przeciwko nim przez prokuraturę. Oskarżyła ona ich o złamanie art. 45 prawa prasowego.
Przepis ten mówi, że każdy, kto wydaje dziennik lub czasopismo bez rejestracji, musi się liczyć z grzywną albo karą ograniczenia wolności. Sprawa trafiła do sądu rejonowego, a ten uznał wydawców za winnych złamania prawa. Ci apelowali i sąd okręgowy ich uniewinnił.
Prokuratura złożyła kasację do SN. Ten ją oddalił, gdyż uznał, że mężczyźni prowadzący internetowy serwis zostali wprowadzeni w błąd przez sąd, który odmówił im rejestracji, uznając, że prasa internetowa jej nie wymaga. Jednocześnie jednak uznał, że treści ukazujące się w Internecie mogą zostać uznane za dziennik lub czasopismo wymagające rejestracji.
Z orzecznictwa
Postanowienie Sądu Najwyższego z 26 lipca 2007 r. (IV KK 174/07)