Jak sądy orzekały o tym, co jest prasą w Internecie

Pierwszy sygnał, że strony internetowe mogą być traktowane jako dzienniki lub czasopisma, pojawił się w 2004 r. i dotyczył serwisu www.szyciepoprzemysku.prv.pl.

Publikacja: 20.05.2011 02:15

W sprawie tej, co świadczyć może o kontrowersyjności samego zagadnienia, mężczyźni prowadzący stronę internetową sami złożyli wniosek o rejestrację jej jako dziennika. Sąd odmówił, uznając, że treści wydawane w Internecie nie podlegają obowiązkowi rejestracji.

„Szycie po przemysku”, bo tak nazywał się ów serwis, nierzadko krytykowało lokalne władze. Tym też jego autorzy tłumaczyli akt oskarżenia skierowany przeciwko nim przez prokuraturę. Oskarżyła ona ich o złamanie art. 45 prawa prasowego.

Przepis ten mówi, że każdy, kto wydaje dziennik lub czasopismo bez rejestracji, musi się liczyć z grzywną albo karą ograniczenia wolności. Sprawa trafiła do sądu rejonowego, a ten uznał wydawców za winnych złamania prawa. Ci apelowali i sąd okręgowy ich uniewinnił.

Prokuratura złożyła kasację do SN. Ten ją oddalił, gdyż uznał, że mężczyźni prowadzący internetowy serwis zostali wprowadzeni w błąd przez sąd, który odmówił im rejestracji, uznając, że prasa internetowa jej nie wymaga. Jednocześnie jednak uznał, że treści ukazujące się w Internecie mogą zostać uznane za dziennik lub czasopismo wymagające rejestracji.

Z orzecznictwa

Postanowienie Sądu Najwyższego z 26 lipca 2007 r. (IV KK 174/07)

„W świetle przepisów prawa prasowego bezspornym jest, że prasa oznacza publikacje periodyczne, które nie tworzą zamkniętej, jednorodnej całości, a ukazują się nie rzadziej niż raz w roku (art. 7 ust 1 pkt. 1 prawa prasowego).

Jednoznaczny jest także przepis ustawy, że dziennikiem jest ogólnoinformacyjny druk periodyczny lub przekaz za pomocą dźwięku oraz dźwięku i obrazu ukazujący się częściej niż raz w tygodniu (art. 7 ust. 2 pkt. 2 prawa prasowego) oraz to, że podobna zasada dotyczy czasopism (art. 7 ust. 2 pkt. 3 prawa prasowego).

Ustawodawca wyraźnie i jednoznacznie stwierdza, że prasą są zarówno dzienniki i czasopisma, jak i »wszelkie istniejące i powstające w wyniku postępu technicznego środki masowego przekazywania (…) upowszechniające publikacje periodyczne za pomocą druku, wizji, fonii lub innej techniki rozpowszechniania« – art. 7 ust 2 pkt. 1 in fine.

W tej sytuacji jest rzeczą bezsporną, że dzienniki i czasopisma przez to, że ukazują się w formie przekazu internetowego, nie tracą znamion tytułu prasowego, i to zarówno wówczas, gdy przekaz internetowy towarzyszy przekazowi utrwalonemu na papierze, drukowanemu, stanowiąc inną, elektroniczną jego postać w systemie online, jak i wówczas, gdy przekaz istnieje tylko w formie elektronicznej w Internecie, ale ukazuje się tylko periodycznie, spełniając wymogi, o których mowa w art. 7 ust. 2 prawa prasowego”.

Po tym postanowieniu „Rzeczpospolita” opublikowała artykuły, w których przestrzegała, że setki tysięcy stron internetowych mogą podlegać obowiązkowi rejestracji.

Wywołało to z jednej strony szerokie oburzenie osób publikujących w sieci, z drugiej zaś reakcję ze strony ówczesnego pierwszego prezesa Sądu Najwyższego Lecha Gardockiego.

W felietonie: „Strona www.sn.pl nie jest dziennikiem ani czasopismem” („Rzeczpospolita” z 6 września 2007 r.) przekonywał on, że mało która strona internetowa może zostać uznana za dziennik lub czasopismo.

– „Nieczęsto uda się znaleźć w Internecie witryny, które będą odpowiadały pojęciu publikacji periodycznych i do tego opatrzonych numerem bieżącym oraz datą (nawet te publikacje na stronach WWW, które najbardziej przypominają drukowany na papierze dziennik, nie mają stałego wydania z określonego dnia, przeciwnie, podlegają zmianom i kształtowane są przez całą dobę), a w konsekwencji podlegać będą prawu prasowemu.

To zresztą bardzo dobrze, bo w ten sposób nie nastąpi też nadmierne powiększenie grona dziennikarzy mających przecież specjalne uprawnienia przy uzyskiwaniu informacji związanych tajemnicą dziennikarską” – pisał pierwszy prezes SN.

Jak pokazuje praktyka sądowa, słowa te nie znalazły akceptacji wszystkich sędziów. Także tych z Sądu Najwyższego.

Kolejnym głośnym procesem była sprawa Leszka Szymczaka, który prowadził stronę internetową www.gazetabytowska.pl (www.gby.pl). W 2005 r. Leszek Szymczak opublikował w serwisie tekst dotyczący działalności miejscowego komornika (posłużył on później za temat reporterom programu „Uwaga” telewizji TVN).

Wywołał on poruszenie wśród internautów. W jednym z komentarzy znalazło się zdanie: „Proponuję gościa zlinczować, skoro metody cywilnoprawne zawiodły”.

Został oskarżony m.in. właśnie o wydawanie dziennika lub czasopisma bez rejestracji. Sąd Rejonowy w Słupsku co prawda umorzył postępowanie ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu, ale jednocześnie uznał, że zarzut ten jest zasadny.

W drugiej instancji wyrok w tej części utrzymano w mocy. Co więcej, po kasacji skierowanej przez rzecznika praw obywatelskich Sąd Najwyższy również orzekł, że uznanie strony internetowej www.gazetabytowska.pl za dziennik było uprawnione, a co za tym idzie – powinna ona zostać zarejestrowana w sądzie (postanowienie z 15 grudnia 2010 r.; III 250/10).

Nie ma jeszcze uzasadnienia do tego postanowienia, ale można tu przytoczyć wyrok Sądu Okręgowego w Słupsku, który, przynajmniej w zasadniczej części, zyskał aprobatę SN.

Z orzecznictwa

Wyrok Sądu Okręgowego w Słupsku z 7 lutego 2008 r. (VI Ka 409/07)

„Sąd I instancji zasadnie uznał, że Leszek Szymczak wydawał dziennik w postaci publikacji internetowych pod nazwą GazetaBytowska. pl bez wymaganej rejestracji. Nie można zgodzić się z zarzutem wyrażonym w apelacji przez oskarżonego, że jego portal nie mógł zostać uznany za dziennik, gdyż brak mu było wymaganej przez ustawę przesłanki »periodyczności«.

Ze zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego wynika, że informacje zawarte na tejże stronie były aktualizowane co pewien czas, w odstępach krótszych niż tydzień.

Przez sformułowanie »periodyczny« należy rozumieć okresowy, powtarzający się, trwający przez pewien czas. Fakt, iż wymiana informacji odbywała się na skutek ich dezaktualizacji, jak również poprzez dodawanie nowych informacji, a jednocześnie nie było to ujęte w sztywne ramy, takie jak opracowany schemat, nie może skutkować odmową nadania cechy »periodyczności«.

Periodyczność bowiem odnosi się do odstępów czasu, a nie schematu czy układu, które należałoby raczej kojarzyć z takimi pojęciami jak ramówka czy grafik. To, że informacje aktualizowane były »w razie potrzeby«, a nie zgodnie z góry ustalonym planem, nie zmienia faktu, iż odbywało się to w miarę regularnie, ciągle, w określonych odstępach czasu krótszych niż tydzień.

Powyższe pozwoliło zatem zakwalifikować taki środek masowej informacji jako dziennik. Na marginesie należy podkreślić, iż nie do końca zgodne z prawdą jest stwierdzenie skarżącego, iż jego portal nie posiada zaplanowanych kolumn czy schematów, bowiem występują tam one, tylko że w zmodyfikowanej formie, typowej dla stron internetowych – czyli zakładek.

Również argument, iż przekaz elektroniczny bez wersji tradycyjnie drukowanej nie może być uznany za dziennik, nie zyskał aprobaty sądu II instancji. Istotne bowiem jest to, że wydawanie ma na celu rozpowszechnianie, publikację, a więc uczynienie czegoś publicznie dostępnym. Nie sposób zaprzeczyć, że portal www.gazetabytowska.pl był publicznie dostępny, a zamieszczane tam informacje – publikowane.

W tym właśnie celu zresztą powstał ten portal, aby docierać z informacją do jego użytkowników, zatem spełniał dokładnie te same funkcje, co dziennik wydawany w formie tradycyjnej i treściowo był tożsamy, a różnił się jedynie techniką (środkiem) przekazu”.

Kolejnym procesem dotyczącym popełnienia przestępstwa polegającego na braku rejestracji dziennika ukazującego się w Internecie była sprawa serwisu internetowego www.bielsko.biala.pl. W wyroku z 2 czerwca 2009 r.

Sąd Rejonowy w Bielsku-Białej uznał, że prowadzący go mężczyźni złamali prawo, wydając dziennik bez rejestracji, i skazał obydwu na grzywnę po 3 tys. zł (sygn. IX K 2011/08).

Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej, do którego wnieśli oni apelację, uchylił ten wyrok, umarzając postępowanie. Jednocześnie jednak przyznał, że prowadzenie tego serwisu internetowego oznaczało de facto wydawanie dziennika, który powinien być zarejestrowany w sądzie.

Z orzecznictwa

Wyrok Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej z 14 stycznia 2010 r. (VII Ka 715/09)

„Wbrew odmiennym twierdzeniom skarżących sąd I instancji prawidłowo ustalił, że prowadzenie portalu internetowego www.bielsko.biala.pl stanowiło wydawanie prasy podlegającej rejestracji w rozumieniu art. 20 ust. 1 prawa prasowego.

Podzielając w tym zakresie argumentację zawartą w uzasadnieniu zaskarżonego orzeczenia, podkreślić należy, że zgodnie z treścią art. 20 ust. 1 prawa prasowego rejestracji wymaga wydawanie dziennika lub czasopisma, przy czym art. 7 ust. 2 pkt 2 w/w ustawy stanowi, że dziennikiem jest ogólnoinformacyjny druk periodyczny lub przekaz za pomocą dźwięku oraz dźwięku i obrazu ukazujący się częściej niż raz w tygodniu, zaś czasopismem druk periodyczny ukazujący się nie częściej niż raz w tygodniu, a nie rzadziej niż raz w roku (art. 7 ust. 2 pkt 3 prawa prasowego).

Jednocześnie w akceptowanym przez sąd odwoławczy orzeczeniu Sądu Najwyższego z dnia 26 lipca 2007 r. sygn. IV KK 174/07 przyjęto, że »ustawodawca wyraźnie i jednoznacznie stwierdza, że prasą są zarówno dzienniki i czasopisma, jak i „wszelkie istniejące i powstające w wyniku postępu technicznego środki masowego przekazywania (...) upowszechniające publikacje periodyczne za pomocą druku, wizji, fonii lub innej techniki rozpowszechniania« – art. 7 ust. 2 pkt 1 in fine pr. pr.

W tej sytuacji jest rzeczą bezsporną, że dzienniki i czasopisma przez to, że ukazują się w formie przekazu internetowego, nie tracą znamion tytułu prasowego, i to zarówno wówczas gdy przekaz internetowy towarzyszy przekazowi utrwalonemu na papierze, drukowanemu, stanowiąc inną, elektroniczną jego postać w systemie online, jak i wówczas, gdy przekaz istnieje tylko w formie elektronicznej w Internecie, ale ukazuje się tylko periodycznie, spełniając wymogi, o których mowa w art. 7 ust. 2 pr. pr.

Osoba rozpowszechniająca bez rejestracji we właściwym sądzie okręgowym dziennik bądź czasopismo za pośrednictwem Internetu zarówno wówczas, gdy przekaz taki towarzyszy przekazowi utrwalonemu na papierze, stanowiąc inną elektroniczną jego postać, jak i wówczas, gdy istnieje tylko w formie elektronicznej w Internecie, wyczerpuje znamiona przestępstwa z art. 45 ustawy – Prawo prasowe”.

Czytaj dalej w rozdziale

»

Kiedy trzeba zarejestrować własną stronę internetową

:

 

Spis treści całego poradnika

 

 

W sprawie tej, co świadczyć może o kontrowersyjności samego zagadnienia, mężczyźni prowadzący stronę internetową sami złożyli wniosek o rejestrację jej jako dziennika. Sąd odmówił, uznając, że treści wydawane w Internecie nie podlegają obowiązkowi rejestracji.

„Szycie po przemysku”, bo tak nazywał się ów serwis, nierzadko krytykowało lokalne władze. Tym też jego autorzy tłumaczyli akt oskarżenia skierowany przeciwko nim przez prokuraturę. Oskarżyła ona ich o złamanie art. 45 prawa prasowego.

Pozostało 95% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"