„Minęło już ponad 50 lat od albumu „The Dark Side of the Moon”. Mam wrażenie, że nowy album jest najlepszym, jaki nagrałem przez te wszystkie lata, od 1973 roku, kiedy ukazał się „The Dark Side of the Moon” – powiedział David Gilmour w wywiadzie dla magazynu „Prog”. O tym, co stwierdził legendarny gitarzysta, z pewnością będą trwać spory wśród fanów. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że dzięki tej płycie Gilmour ma w swojej muzycznej talii nowych pięć asów, zaś reszta może jeszcze zyskać przy bliższym poznaniu.
David Gilmour i indie rock
Oceniając gitarzystę Pink Floyd, trzeba brać pod uwagę jego charakter: każdy, kto miał okazję z nim rozmawiać, wie, że ceni sobie spokój, ciszę, miłą atmosferę pozbawioną wielkich emocji, a już zwłaszcza negatywnych. I taka jest też nowa płyta, na której rockowy pazur i dynamikę pokazuje w kilku kompozycjach – tytułowej „Luck and Strange”, pierwszym, rewelacyjnym singlu „The Piper’s Call”, „Dark and Velvet Nights” oraz finałowym „Scattered”.
Ich córka Romany przepięknie, niezwykle delikatnie zaśpiewała w „Beetween Two Points”
W pozostałych kompozycjach – dwie z nich to miniatury „Black Cat” i „Vita Brevis”, Gilmour zaprasza do, cytuję frazę z kompozycji tytułowej, „teatru mojej duszy”. Niezwykle refleksyjnego, a i rodzinnego, dla którego libretto już od trzech dekad pisze Polly Samson, poetka i prywatnie żona muzyka. Ich córka Romany przepięknie, niezwykle delikatnie zaśpiewała w „Beetween Two Points”. To cover The Montgolfier Brothers, grupy z nurtu indie rocka, gdzie bardziej od dramaturgii ceni się minimalizm. Producent albumu też jest indierockowy – Charles Andrew, którego Gilmour docenił za młodość i brak kompleksów.
Czytaj więcej
Gitarzysta Pink Floyd David Gilmour wyda pierwszy od dziewięciu lat album „Luck and Strange”. W jednej z piosenek usłyszymy partię klawiszowca Pink Floyd Ricka Wrighta. Premiera albumu 6 września. W sieci już jest singiel "Piper's Call".