Skandal wybuchł po tym, jak 24-letnia fanka z Irlandii Północnej, Shelby Lynn, opublikowała w mediach społecznościowych, że na imprezie za kulisami w Wilnie ktoś ją odurzył i wykorzystał. Zgłosiła to litewskiej policji, mówiąc o szarpaninie, demonstrując siniaki na ciele, wspominając utratę świadomości i złe samopoczucie, jakie jej się wcześniej nie zdarzyło.
Potem dodała, że nie oskarża Lindemanna bezpośrednio o gwałt, jednak zwraca uwagę na podejrzane okoliczności.
Zarzuty wobec Tilla Lindemanna. Sprzeczne wnioski
Zarzuty powtórzone w mediach społecznościowych przez inne kobiety nie pozostały bez odzewu. Współpracę zerwał z wokalistą wydawca książek, zaś producent płyt Universal zawiesił promocję zespołu do czasu wyjaśnienia podejrzeń. „Oskarżenia przeciwko Tillowi Lindemannowi zszokowały nas i mamy największy szacunek dla kobiet, które tak odważnie wypowiedziały się publicznie w tej sprawie” – napisała wytwórnia w oświadczeniu.
Czytaj więcej
Prawnicy wokalisty zespołu Rammstein podejmą kroki prawne przeciwko kobietom, które oskarżają Tilla Lindemanna o „dokonywanie czynności seksualnych wbrew ich woli”. Kancelaria grozi też mediom.
Największe protesty miały miejsce w Wiedniu w związku z dwoma koncertami 26 i 27 lipca na Ernst Happel Stadium. Demonstrowało około 2 tys. osób. Organizatorem była organizacja pozarządowa #aufstanding pod hasłem „Żadnej sceny dla podejrzanych sprawców”. Petycję o odwołanie koncertu podpisało około 17 tys. osób. Protesty poparła też mała partia Links i Green Women Vienna. „Dopóki zarzuty nie zostaną wyjaśnione, opowiadamy się za odwołaniem koncertów i protestami społeczeństwa obywatelskiego, ponieważ te koncerty w oczywisty sposób nie są bezpieczną przestrzenią dla kobiet” – powiedziała Viktoria Spielmann, deputowana wiedeńskich Zielonych.