Reklama

Metallica wydała nową płytę. Horror dziecięcego pokoju

Gdyby Metallica skróciła „72 Seasons” o kilka utworów, byłby to jeden z najlepszych albumów gigantów thrash metalu.

Publikacja: 14.04.2023 03:00

72 seasons Universal, CD, 2023

72 seasons Universal, CD, 2023

Foto: Materiały Prasowe

Okładka pierwszego od 2016 r. albumu Metalliki jest osobista i radykalna jak każda z 12 kompozycji, pośród których nie ma ballady. Grupa pokazała dziecięcy pokój z łóżeczkiem rodem z thrillera. Główny lokator wyfrunął jak rakieta, paląc za sobą szczebelki, zabawki dzieciństwa oraz lat nastoletnich, czyli gitarę. Całość otrzymała żółto-seledynową oprawę jak tablice ostrzegawcze. Każdy zapyta: co się z tym dzieckiem stało?!

– Pierwsza koncepcja tytułu została zmieniona, brzmiał „72 sezony smutku” – powiedział James Hetfield. – Uznałem, że pierwsze 18 lat życia to nie tylko smutek. Zadałem sobie jednak pytanie, jaki wpływ mają te pierwsze 72 sezony życia na kształtowanie się nas jako ludzi. Dzieciństwa już nie zmienimy, ale musimy pracować nad sobą.

Gitarzysta i wokalista Metalliki dodaje, że posiadanie dzieci zdecydowanie pomaga zrozumieć własne dzieciństwo i to, przez co przeszli rodzice.

– Kiedy jesteś dzieckiem, patrzysz na nich jak na bogów. Nie mogą zrobić nic złego – tłumaczy Hetfield. – Będąc rodzicem, mówię: „Dajcie spokój, dzieciaki. Jestem tylko człowiekiem!”.

Czytaj więcej

Metallica odlicza dni do premiery. „72 Seasons” już w piątek
Reklama
Reklama

Można zapytać, skąd takie refleksje u sześćdziesięciolatka? Hetfield, który już raz poszedł na odwyk, co pokazał wstrząsający dokument „Some Kind of Monster” (2004) – musiał to zrobić w czasie pandemii drugi raz. W złych okolicznościach, które po 25 latach małżeństwa ostatecznie wyraziły się także w dokumentach rozwodowych. Hetfield pokazał się niedawno z nową ukochaną, stąd pewnie wcześniejszy życiowy remanent, który przejawia się także tym, że nowe piosenki nawiązują do „Kill 'Em All” z 1983 r. i „Death Magnetic” z 2008 r.

Hetfield rozlicza się ze swoim życiem, szukaniem kozłów ofiarnych, lawirowaniem w sprawie własnej odpowiedzialności. Zastanawia się nad własnym upadkiem. Pyta, czy to jedyna droga do odrodzenia. Jednak muzycznym bohaterem albumu jest dla mnie gitarzysta Kirk Hammett. Przed nagraniem „Hardwired...” z 2016 r. stracił wraz z telefonem kolekcję pomysłów na płytę. Teraz od początku, czyli od znakomitego „72 Seasons”, imponuje soczystymi, błyskotliwymi solówkami, które stawiają na nogi nawet bardziej monotonne kompozycje, jak „Shadows Follow”, „Sleepwalk My Life Away” czy postsabathowskie „You Must Burn!”. W „Screaming Suicide” osiąga poziom arcymistrza. Thrashowa maszyna rozpędza się perfekcyjnie również w „Lux Æterna”. Precyzyjnie i mocno brzmi perkusja Larsa Urlicha.

To nie przypadek, że przed premierą do sieci trafiły również single „If Darkness Had A Son”, a warte tego są też „Too Far Gone?” i „Room of Mirrors”. O finałowym gitarowym marszu „Inamorata” trzeba powiedzieć z zachwytem, że w tym szaleństwie jest metoda. Jeśli nawet cała płyta nie jest doskonała, Metallica na koncertach będzie mogła nareszcie ożywić wysłużony już repertuar.

W przyszłości zaś nie powinna przedłużać oczekiwania na nowe albumy, tylko nagrywać je krótsze i częściej, co robił bohater Metalliki Lemmy z Motorhead.

Muzyka popularna
Nostalgiczna Magda Umer lubiła się uśmiechać
Muzyka popularna
Magda Umer nie żyje. Miała 76 lat
Muzyka popularna
TVP: Polska weźmie udział w Eurowizji 2026
Muzyka popularna
45. rocznica śmierci Johna Lennona. Wieczne wołanie o pokój
Muzyka popularna
Kazik w szpitalu. Kult zagra dwa koncerty na Teneryfie bez lidera
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama