Jest noc, dwie godziny po północy. W tle słyszę, jak Al Bowlly śpiewa „Blow, blow, thou winter wind; ⁠Thou art not so unkind…”. Słucham tego od dwóch godzin. Prosta sprawa, podoba mi się, więc dowalam do pieca i zapętlam się. Dwie godziny mija jak minuta. Kto by pomyślał, że Al Bowlly śpiewa piosenkę, do której słowa napisał William Shakespeare. Tak, "ten" William Shakespeare. Angielski klasyk wraca w jazzowej interpretacji Bowlly’ego z przytupem. Zresztą nie tylko on śpiewa z taką gracją geniusza dramatu.

Z zacięciem miksujemy kulturę na wiele sposobów. Na przykład piosenkę „Is That All There Is?”, napisaną przez Jerry’ego Leibera i Mike’a Stollera. Utwór przypomina nowelę Thomasa Manna „Rozczarowanie”. Można nawet powiedzieć, że przypomina bliźniaczo. A „Lilac Wine” James’a Sheltona? Autor inspirował się wersem powieści „Sorrow in Sunlight” Ronalda Firbanka, gdzie główny bohater oferuje lekkie, słodkie wino z bzu. Właśnie o tym śpiewała w emocjonalnym stylu między innymi Nina Simone.

Cykliczność zaczarowała kulturę w momencie, gdy pokochaliśmy „prawie”

Nie tylko słowa inspirują do słów. Tekst „Strange Fruit”, jednego z najbardziej znanych utworów wykonanych przez Billie Holiday, został napisany przez Abla Meeropola, który inspirował się fotografią. Z kolei Sergei Rachmaninoff zanim skomponował utwór „Wyspa umarłych” najpierw spojrzał na czarno-białą reprodukcję obrazu o tym samym tytule, szwajcarskiego malarza, Arnolda Böcklina.

Z kolei pełen klasycznych brzmień utwór „Till the End of Time” Buddy’ego Kaye’a i Teda Mossmana z 1945 roku jest inspirowany muzyką Fryderyka Chopina. Bo właśnie tam odnajdujemy melodię Poloneza As-dur op. 53. Takie zapętlenia kultury można przywoływać raz za razem. Na szczęście nie w nieskończoność, co jest pewnym pocieszeniem.

Słuchamy tego samego, tylko w innych brzmieniach i interpretacjach. Nie dziwimy się, jest nam bardzo przyjemnie. W końcu my sami też stale mówimy o tym samym, ale w innych słowach. Tęsknimy za tymi samymi miejscami, ale gdzie indziej. Wracamy do podobnych uniesień, ale z innymi kochankami. Cykliczność zaczarowała kulturę w momencie, gdy pokochaliśmy „prawie”. Ono w nas zamieszkało, nie dyskutując o prawie własności. Zresztą nikt o to nie pytana. Zapętlenie zakochane w zapętleniu.