Zeppelin w elokwentnym towarzystwie

Robert Plant i Alison Krauss dali w Operze Leśnej pełen wibracji, folkowo-countrowy koncert, śpiewając dwa klasyki z repertuaru Led Zeppelin.

Publikacja: 19.07.2022 09:06

Zeppelin w elokwentnym towarzystwie

Foto: PAP/EPA

Znakomity duet zaproponował w Sopocie coś w rodzaju opery w operze. Na scenie Opery Leśnej pojawił się na tle countrowej opery z udrapowaną kurtyną, rozświetloną girlandami oraz doświetloną niejako z kulis przez filmowe reflektory. On w szkarłatnej koszuli, z zaplecionymi w kok siwymi już włosami, w skórzanych czarnych spodniach i butach-kowbojkach, ona - w spektakularnym szarawym suknio-swetrze, wieczór należał bowiem raczej do rześkich.



To Plant był gospodarzem wieczoru i samcem alfa, choć z dochowaniem dżentelmeńskiego ceremoniału. Przedstawił „swoją przyjaciółkę” Alison, opowiadał jak przez kilkanaście lat układali drugą płytę „Raising The Roof”. Wspominając, że miał do czynienia z wieloma „elokwentnymi” muzykami – co było jednak lekko złośliwym ukłonem w stronę Jimmy’ego Page’a – wychwalał pod niebiosa instrumentalistów na scenie.



Najważniejszy był wielbiciel gitarowego retro JD McPherson rodem z Oklahomy, z wieloma historycznymi modelami gitar na stojaku oraz w dłoniach, autor wibrujących dźwięków i solówek granych techniką twang. Jimmy ma dużą konkurencję. Tym bardziej, że od lat nic nie robi, tylko wspomina.

Czytaj więcej

Zeppelin kameralnie



Plant prezentował śpiew pełen gracji, podobnie wypadały jego pełne namaszczenia gesty, gdy dopowiadał znaczenia piosenek lub kiedy kłaniał się - nawet wtedy gdy nie bito braw, on sam czuł jednak, że mu się należą. Bezsprzecznie tak!



Z kolei gdy McPherson grał – Plant stawał się pełnym podziwu słuchaczem, a podobnie było, gdy Krauss chwytała za skrzypce. Śpiewali pięknie, przede wszystkimi unisono.



Pośród szesnastu utworów uwagę zwracała klasyki z repertuaru Led Zeppelin. Usłyszeliśmy countrową wersję „Rock and rolla”, a publiczność poderwała do owacji rozbudowana wersja „When the Levee Breaks”, kompozycja Memphis Minnie & Kansas Joe McCoy, w którą muzycy wpletli fragmenty „Kashmir”.



Plant jeszcze raz dał znać, że nie lubi dwa razy śpiewać tak samo i nawet jeśli wraca do starych hitów z czasów młodości – zawsze muszą brzmieć w nowy sposób. 

Znakomity duet zaproponował w Sopocie coś w rodzaju opery w operze. Na scenie Opery Leśnej pojawił się na tle countrowej opery z udrapowaną kurtyną, rozświetloną girlandami oraz doświetloną niejako z kulis przez filmowe reflektory. On w szkarłatnej koszuli, z zaplecionymi w kok siwymi już włosami, w skórzanych czarnych spodniach i butach-kowbojkach, ona - w spektakularnym szarawym suknio-swetrze, wieczór należał bowiem raczej do rześkich.



To Plant był gospodarzem wieczoru i samcem alfa, choć z dochowaniem dżentelmeńskiego ceremoniału. Przedstawił „swoją przyjaciółkę” Alison, opowiadał jak przez kilkanaście lat układali drugą płytę „Raising The Roof”. Wspominając, że miał do czynienia z wieloma „elokwentnymi” muzykami – co było jednak lekko złośliwym ukłonem w stronę Jimmy’ego Page’a – wychwalał pod niebiosa instrumentalistów na scenie.

Muzyka popularna
Będzie kolejna płyta Nine Inch Nails? Lider zespołu zapowiada powrót
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Muzyka popularna
Marcin Wasilewski Trio ma 30 lat. To było ulubione trio Tomasza Stańki
Muzyka popularna
Jay-Z oskarżony o gwałt na 13-latce. Raper zaprzecza
Muzyka popularna
Guns N' Roses wracają do Polski. Vai i Satriani w Warszawie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Muzyka popularna
Na 90. urodziny Irena Santor szykuje dużą trasę koncertową