Amerykanin Joshua Bell zagra w Warszawie dla Ukrainy

Skrzypek Joshua Bell i właściciel legendarnego Stradivariusa, kupionego za 4 mln dolarów, wystąpi w Filharmonii Narodowej 10 stycznia z orkiestrą ze Lwowa na koncercie charytatywnym dla Ukrainy.

Publikacja: 01.01.2024 10:03

Joshua Bell należy do najważniejszcy muzyków amerykańskich

Joshua Bell

Joshua Bell należy do najważniejszcy muzyków amerykańskich

Foto: Richard Ascroft/Primo Artists

56-letni Bell od kilku dekad należy do najwybitniejszych i najpopularniejszych muzyków amerykańskich. Pierwszy poważny występ, jako 14-latek, dał w nowojorskiej Carnegie Hall (z Orkiestrą Filadelfijską i dyrygentem Riccardo Mutim). Od tego czasu jest oklaskiwany jest we wszystkich wielkich salach koncertowych świata.

Joshua Bell to muzyk wszechstronny. Jego domeną jest oczywiście klasyka – od baroku po współczesność. Ale grywa też z jazzmanami – z Chjckiem Coreą, Wyntonem Marsalisem, czy z Anoushką Shankar i Stingiem. Nie stroni od muzyki filmowej. To jego można usłyszeć w „Lawendowych wzgórzach” czy w „Purpurowych skrzypcach”. Za nagranie ścieżki dźwiękowej do tego ostatniego filmu otrzymał Oscara. Ta statuetka powiększyła liczbę nagród w jego kolekcji, w której nie brakuje również nagród Grammy.

Joshua Bell zarobił w metrze 32 dolary

Dyskografia Joshui Bella liczy około 40 tytułów. Ostatni album nagrał podczas lockdownu, w 2020 roku, w warunkach domowych „Joshua Bell: At Home With Music”. Znalazły się na nim ulubione utwory klasyczne i opracowania muzyki popularnej, m. in. z „West Side Story”.

W 2007 roku dziennik „The Washington Post” zaprosił go do udziału w niezwykłym eksperymencie. Joshua Bell w z twarzą przysłonięta przez daszek czapki baseballową, ubrany jak typowy uliczny muzyk, grał na jeden ze stacji metra w Waszyngtonie. Ukryte kamery zarejestrowały, że przeszło obok niego ponad tysiąc przechodniów. Zatrzymało się, by go posłuchać, siedmioro.

Tylko jedna osoba rozpoznała Bella. W ciągu trzech kwadransów zarobił 32 dolary i 17 centów. Trzy dni wcześniej otrzymał znacznie wyższe honorarium za udział w koncercie, na którym zaprezentował ten sam repertuar co na stacji metra.

Kto ukradł Stradivariusa Bronisława Hubermana

Joshua Bell jest także posiadaczem skrzypiec Stradivariusa z 1713 roku o dramatycznej historii. Potocznie nazywane są skrzypcami Hubermana, ponieważ ich właścicielem był wirtuoz polski o żydowskich korzeniach, Bronisław Huberman. Od dziecka zdradzał wyjątkowy talent, więc gdy miał 12 lat, tego Stradivariusa podarował mu hrabia Jan Zamoyski.

Czytaj więcej

Stradivarius, skrzypce jak czuły partner

Bronisław Huberman był znany w całym świecie. Gdy w 1936 roku przyjechał do Nowego Jorku, jego skrzypce zostały skradzione z garderoby w Carnegie Hall. Mimo żmudnego i długiego śledztwa nie udało się ich odnaleźć. Prawda wyszła na jaw niemal pół wieku później. Złodziejem okazał się mało zdolny skrzypek, który łudził się, że mając tak znakomity instrument zdobędzie sławę. Stradivariusa oddała po jego śmierci żona, która twierdziła, że nie miała pojęcia o przestępstwie popełnionym przez męża.

Skrzypce przejęło towarzystwo ubezpieczeniowe, które w 1936 roku wypłaciło Bronisławowi Hubermanowi odszkodowanie, i wystawiło je na sprzedaż. Za 1,2 mln dolarów kupił Stradivariusa brytyjski muzyk, Norman Brainin. W 2001 r. to on z kolei postanowił instrument sprzedać, ustalając cenę w wysokości 4 mln dolarów. Zgłosił się pewien niemiecki przemysłowiec, ale ostatecznie właścicielem stał się Joshua Bell.

Joshua Bell i muzyka ukraińska

Teraz Bell zagra 10 stycznia w Warszawie. Wybrał bardzo ciekawy, a mało znany koncert skrzypcowy Thomasa de Hartmana, urodzonego w Kijowie w 1884 roku. Kształcił się i dorastał pod wpływem późnoromantycznej muzyki rosyjskiej, a od lat 20. XX wieku mieszkał na zachodzie Europy, potem zaś w USA. Przyjaźnił się z twórcą abstrakcjonizmu Wassilim Kandinskim, który wprowadzał go w świat idei sztuki nowoczesnej. Znalazło to odbicie w komponowanej przez niego muzyce.

Cały program warszawskiego koncertu wypełnią utwory kompozytorów ukraińskich. Oprócz dobrze znanej już „Melodii” Myrosława Skoryka czy „Hymnu na orkiestrę smyczkową” Walentyna Sylwestrowa, będzie też Sinfonietta innego wybitnego współczesnego twórcy ukraińskiego, Jewhena Stankowycza.

Działającą od 1998 roku Międzynarodową Orkiestrę Symfoniczną INSO Lviv poprowadzi fińska dyrygentka Dalia Stasevska. Ona także urodziła się w Kijowie, ale gdy miała pięć lat, jej rodzicom udało się wyjechać ze Związku Radzieckiego, przez Tallin, do Helsinek. Obecnie 39-letnia Dalia Stasevska jest m. in. głównym dyrygentem gościnnym BBC Symphony Orchestra.

Całkowity dochód z warszawskiego koncertu zostanie przeznaczony zarówno na pomoc humanitarną dla Ukrainy, a także dla młodych utalentowanych ukraińskich artystów.

Bilety do nabycia w kasie Filharmonii Narodowej oraz na Bilety24.

Muzyka klasyczna
Alexis Kossenko, kolejny muzyk z zarzutami o molestowanie seksualne
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Muzyka klasyczna
Elīna Garanča zaśpiewa na Festiwalu Eufonie. To kobieta o wielu wcieleniach
Muzyka klasyczna
Koryfeusze Muzyki Polskiej: Jakub Józef Orliński i atrakcyjne kobiety
Muzyka klasyczna
XI Międzynarodowy Festiwal Ignacego Jana Paderewskiego w Warszawie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Muzyka klasyczna
Janusz Olejniczak: Trudno dogonić swoje marzenia