W przeciwieństwie do przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości, którzy głosowali przeciw. – Dyrektywa została złagodzona, ale naszym zdaniem nie rozwiało to wątpliwości, czy zwykły użytkownik internetu będzie wystarczająco chroniony przed jej skutkami – powiedział „Rzeczpospolitej" europoseł PiS Bolesław Piecha. Tłumaczył, że PiS składał poprawki, które miały złagodzić brzmienie dyrektywy, ale zostały one odrzucone.
– To fatalna decyzja. Choć dyrektywa została nieco złagodzona, to nadal zawiera zapisy, które mogą uderzać w internautów. To może być koniec swobody w sieci – uważa poseł Kukiz'15 Piotr Apel. – Mamy świadomość, że potrzebne jest zadbanie o interesy twórców, żeby duże portale nie zarabiały na cudzej twórczości, nie dzieląc się zyskiem z jej autorami, trzeba to jednak zrobić tak, żeby nie zagrozić wolności użytkowników internetu. Ta dyrektywa jej nie gwarantuje. To może być koniec ery wolnego internetu – przekonywał.
Twórcy się cieszą
Nowe przepisy z radością przyjęli twórcy. – Jeśli rolnik sprzedaje ziemniaki, na których wyprodukowanie poświęcił pół roku, to zgodnie uważamy, że należy mu się zapłata. Jeśli jednak reżyser pracował nad filmem trzy lata, to zdaniem bardzo wielu powinien się cieszyć, że ktoś chce oglądać to, co stworzył. I to powinno wystarczyć za zapłatę – mówiła z żalem w czasie niedawnego spotkania z dziennikarzami piosenkarka Maria Sadowska. – Nie ma zrozumienia, że kultura to biznes, który w dodatku napędza całą gospodarkę – dodała.
– Nie ma powodu, żeby wielkie koncerny internetowe nie płaciły twórcom wartości intelektualnych, jeśli korzystają na tych wartościach – przekonywała Joanna Kos-Krauze, reżyserka i scenarzystka, przewodnicząca Gildii Reżyserów Polskich. – My nie chcemy pieniędzy od Kowalskiego. Chcemy ich od Google'a – tłumaczyła.
Z decyzji Parlamentu Europejskiego cieszą się również wydawcy prasy. Liczą, że w negocjacjach z Radą Europejską i Komisją Europejską wypracowane zostaną rozwiązania, które „pomogą przynajmniej częściowo naprawić zachwianą obecnie równowagę rynkową pomiędzy producentami treści – wydawcami – a podmiotami na szeroką skalę wykorzystującymi materiały prasowe w swoich działaniach biznesowych".