Apel miałby mieć następującą treść:
„Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując jej część, rób to jedynie na użytek osobisty. Szanujmy cudzą własność i prawo. Więcej na www.legalnakultura.pl. Polska Izba Książki"
Na razie nie wiadomo, w ilu publikacjach będzie można zobaczyć taka notatkę. - Mam nadzieję, że większość wydawnictw przystąpi do tego projektu, ale to jest tylko nasza rekomendacja. Myślę, że najlepszym miejscem na taka adnotację jest strona redakcyjna zawierająca informacje o wydawcy i copyright. Za kilka miesięcy zobaczymy, ilu wydawców zdecydowało się zastosować to rozwiązanie – mówi „Rz" Włodzimierz Albin, prezes PIK.
Polska Izba Książki nie wzorowała się przy tej decyzji na już istniejącym rozwiązaniu. - Uznaliśmy, że warto promować dobre zachowania, bo to niekiedy przynosi dobre skutki. Powinniśmy przestać rozmawiać o prawie, a zacząć rozmawiać o uczciwości. Przecież książka ma autora i wydawcę, którzy włożyli prace w jej powstanie – zauważa prezes PIK.
Równolegle wydawcy zrzeszeni w PIK skierowali do sądu sprawę przeciwko portalowi Chomikuj.pl, za pośrednictwem którego internauci wymieniają się także publikacjami, do których to oni mają prawa. Zbiorowy pozew złożyło 15 wydawnictw, które czekają teraz na wyznaczenie terminu rozprawy. – Czekamy też na dopuszczenie sprawy do postępowania grupowego, wtedy będą się mogły do niej włączyć kolejne firmy. Już mamy kilku kolejnych zainteresowanych. Na pewno łącznie będzie to więcej firm niż 15 – mówi "Rz" mec. Agnieszka Wiercińska-Krużewska z kancelarii Wierciński Kwieciński Baehr, która jest w tym procesie prawnikiem PIK.