Rz: Niedawny raport amerykańskiej firmy Pew Research Center's dla Excellence Journalism straszył, że YouTube zaczyna być konkurencją dla telewizji. Chcecie zagrażać telewizji czy być alternatywną platformą rozrywkową? Bo w gruncie rzeczy YouTube to taki wielki cyfrowy śmietnik ze zbieraniną różnych treści.
Maciej Sojka:
Jesteśmy gigantyczną biblioteką, a nie śmietnikiem. Na śmietniku znajdujemy popsute rzeczy, a u nas się nic nie psuje. Wszystko jest poukładane, uporządkowane i leży na półkach. Rzeczywiście jest na nich wszystko, bo globalnie ładowane jest do YouTube ok. 100 godzin nowych materiałów na minutę, a więc dziennie wgrywane jest więcej materiału wideo, niż wszystkie główne amerykańskie stacje telewizyjne wyemitowały w ciągu trzech ostatnich lat.
Pozycjonujemy się jednak jako portal społecznościowy. Nie zwykły portal wideo, który można nazwać straganem, na którym wystawia się rzeczy i potem trzeba je reklamować, żeby ludzie w ogóle po nie przyszli. Uważam, że budowanie społeczności wokół treści oraz rekomendowanie tego co użytkownik chce oglądać, za pomocą algorytmów bazujących na sygnałach społecznościowych, jest bardziej efektywne kosztowo niż reklamowanie się i namawianie ludzi, by przyszli na nasz stragan.
Stacja telewizyjna jest wyspecjalizowanym wytworem, który nadaje wyłącznie rzeczy wyprodukowane na zamówienie. U nas znajduje się rzeczy czasem kompletnie przypadkowe, a czasami będące nowym trendem w produkcji, na który stacje telewizyjne w ogóle jeszcze nie wpadły. Są też terytoria z kompletnymi treściami telewizyjnymi, choćby od niedawna swój własny kanał na YouTube ma TVP Info.