Internetowa platforma handlowa Alibaba została cztery lata temu skreślona z przygotowywanej corocznie przez amerykański rząd czarnej listy sprzedawców handlujących podrabianymi towarami, jednak, jak poinformowało Biuro Przedstawiciela Handlowego USA (USTR), należąca do Alibaby internetowa platforma handlowa Taobao sprzedaje "duże ilości" pirackich produktów i wolno reaguje na skargi firm w sprawie podróbek.
Chiński potentat handlu elektronicznego zaprzeczył tym oskarżeniom i podkreślił, że kontroluje swoje platformy lepiej niż dotychczas. "Tylko w roku 2016 wycofaliśmy przeszło dwa razy tyle podrabianych produktów, co rok wcześniej", zapewnił w cytowanym przez AFP komunikacie prezes grupy Alibaba Michael Evans. Dodał, że "decyzja ta nie odzwierciedla prawdziwej pracy, jaką wykonuje Alibaba, by chronić prawa autorskie i własność intelektualną oraz pociągać osoby, które prawa te łamią do odpowiedzialności przed sądem".
Firma zasugerowała również, że "obecny klimat polityczny" w USA może być przyczyną jej powrotu na czarną listę. Prezes grupy Alibaba Michael Evans powiedział, że jest "rozczarowany" decyzją amerykańskich władz i poddał w wątpliwość, czy została ona podjęta "w oparciu o rzeczywiste dane, czy pod wpływem obecnego klimatu politycznego".
Podczas kampanii prezydenckiej Donald Trump wielokrotnie oskarżał chińskie firmy o kradzież własności intelektualnej.
Na początku roku platforma Taobao, jak podał serwis BBC, oświadczyła, że zaostrzyła kontrolę przy sprzedaży dóbr luksusowych i nakłada na swych sprzedawców obowiązek przedstawiania "dowodu autentyczności" oferowanych towarów. Jednak w maju Alibabę wykluczono z Międzynarodowej Koalicji Przeciw Podróbkom (IACC). Ponad 250 członków tej organizacji, w tym Gucci America i Michael Kors, zagroziło bowiem, że wystąpią z niej na znak protestu przeciw członkostwu firmy Alibaba.