Najpierw będzie uroczysta msza, którą w warszawskim kościele św. Marcina odprawi dzisiaj po południu arcybiskup Kazimierz Nycz, a później feta na kilkaset osób w Domu Polonii. Tu sponsorzy dopisali, ale z wykładaniem pieniędzy na kolejne numery intelektualnego pisma jest znacznie gorzej.
„Bez więzi nie da się żyć” – tak brzmi tytuł najnowszego numeru miesięcznika. – Bez więzi międzyludzkiej i bez „Więzi” jako tytułu – mówią związane z nim osoby. Ale dla kilku osób jubileusz miesięcznika oznacza, że muszą się rozstać z jego redakcją. Z pięcioosobowego zespołu zatrudnionego na 3,5 etatu odchodzą trzy osoby.
– Jest to dla nas najtrudniejszy rok – przyznaje redaktor naczelny „Więzi” Zbigniew Nosowski. – System finansowania miesięcznika, który się chwiał, teraz się zawalił. Musimy budować go od podstaw i szukać nowych form działania. Przyznaje, że wydawanie pisma w dotychczasowym kształcie jest zagrożone.
– Kiedyś było inaczej. Tworzyliśmy pismo i jednocześnie związane z nim środowisko – mówi Tadeusz Mazowiecki, współtwórca i długoletni redaktor naczelny miesięcznika. – Teraz z jednej strony jest łatwiej, bo nie ma cenzury, ale z drugiej jest trudniej, bo zmienił się rynek czytelniczy, jest większa podaż, a czytelnicy nie są już do pism tak przywiązani jak wcześniej.
Przez 50 lat „Więź” – sprzedaje się w nakładzie 2500 – 3000 egzemplarzy – finansowała powołana w tym celu spółka Libella, która od lat przeżywa poważne trudności. Efekt jest taki, że w tym roku zamiast 11 numerów miesięcznika ukaże się tylko osiem.