Według informacji, jakie podawał Axel Springer i Polsat, umowa kupna 25,1 proc. udziałów w telewizji Zygmunta Solorza-Żaka miała zostać dopięta do końca tego roku, przed giełdowym debiutem Polsatu planowanym na przyszły rok. Firmy nabrały jednak wody w usta i o sprawie słychać coraz mniej.– Bardzo mi przykro, ale nie mamy nic nowego do powiedzenia w tej sprawie – skomentowała pytania „Rz” o planowany termin sfinalizowania umowy z Polsatem Edda Fels, rzeczniczka niemieckiej centrali Springera.
Zygmunt Solorz-Żak też nie umie powiedzieć, kiedy Polsat ostatecznie zakończy rozmowy ze Springerem. – Umowa jest przedłużona do stycznia, więc jest jeszcze trochę czasu. Nasi prawnicy cały czas rozmawiają – mówi wymijająco.
Od kwietnia, kiedy Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów umorzył postępowanie w sprawie sprzedaży akcji Polsatu Springerowi, firmy nie zgłosiły się z nowym wnioskiem. UOKiK tłumaczył wtedy, że umorzył postępowanie, bo uznał, że Springer – mimo przejęcia tylko 25 proc. udziałów – miałby wpływ na zarządzanie Polsatem. Gdyby spółki chciały forsować umowę w kształcie z kwietnia, musiałyby złożyć w urzędzie rozszerzony wniosek (nie o zgodę na zakup mniejszościowych udziałów, tylko przejęcie kontroli nad spółką, co sugerował UOKiK).
Zygmunta Solorza pytanie o plany ponowienia zgłoszenia do UOKiK dziwi. – Do UOKiK trzeba się zgłosić, gdy w umowie jest mowa o współkontroli, a taka byłaby dla Polsatu niebezpieczna – mówi.
Nieoficjalnie wiadomo, że Solorz nie chce oddać niemieckiemu udziałowcowi kontroli nad finansami w swojej spółce. Nie satysfakcjonuje go też wycena udziałów. Wstępna umowa ze Springerem przewiduje, że Solorz dostanie za 25,1 proc. akcji Polsatu od 250 – 300 mln euro (maksymalna wycena jest możliwa, gdyby wartość spółki wzrosła do czasu debiutu giełdowego planowanego na przyszły rok). Aktualna rynkowa wycena konkurencyjnego TVN, wyliczona na podstawie wczorajszego kursu tej spółki, to 8,7 mld zł. Stawka za udziały w Polsacie jest dziś więc mocno zaniżona.