W kilka godzin po decyzji Brukseli zgodę na tę transakcję wyraził również amerykański Departament Sprawiedliwości. Amerykanie postawili jednak warunek, że w ciągi 60 dni obydwie firmy muszą udostępnić trzy zestawy danych finansowych i licencje na własność intelektualną. Z kolei Neelie Kroes, komisarz UE ds. konkurencji, wyjaśniła, że obydwie firmy zaoferowały odpowiednie pakiety gwarantujące, że z powodu tej transakcji nie ucierpi jakość informacji. Teraz potrzebna jest jeszcze akceptacja akcjonariuszy i sądu oraz władz kanadyjskich, a wszystkie procedury mogą potrwać kilka tygodni. Nie ma jednak wątpliwości, że ostatecznie transakcja zostanie zatwierdzona. Thomson sądzi, że powinno do tego dojść na początku kwietnia.

Komisja Europejska także miała swoje zastrzeżenia, a dotyczyły one informacji finansowych dostarczanych zarówno przez brytyjską agencję, jak i przez Thomsona. Zdaniem KE ta transakcja spowoduje, że efektem będzie zmniejszenie konkurencji zarówno na świecie, jak i w Europejskim Obszarze Gospodarczym, a ich klienci będą mieli mniejszy wybór.

Thomson ujawnił swoje zamiary przejęcia Reutersa w maju ubiegłego roku. Poinformował wówczas, że akcjonariusze spółki otrzymają za każdą akcję 352,5 pensa w gotówce oraz 0,16 akcji Thomsona. To wycenia akcje brytyjskiej firmy na mniej więcej 643 pensy, a całość na 7,9 mld funtów. Wycena została przeprowadzona na podstawie notowań obu spółek tuż po ogłoszeniu decyzji Komisji Europejskiej. Akcje Reutersa podrożały z 605 pensów do 616 wczoraj po południu. W ubiegłym roku, kiedy Kanadyjczycy zaczęli rozmawiać o przejęciu Reutersa, oferowali za brytyjską agencję o 800 mln funtów więcej. Początkowe wnioski KE sugerowały, że konkurencja na rynku informacji finansowej poważnie ucierpi. Reuters i Thomson są zgodne, że połączenie obu firm przyniesie ok. 500 mln dol. oszczędności w trzy lata po zamknięciu transakcji.