Przedsiębiorstwa, banki, firmy usługowe, a nawet administracja publiczna i samorządowa zalewane są obecnie olbrzymimi ilościami danych, które muszą gromadzić i przechowywać. Rosnąca ilość informacji wbrew pozorom nie ułatwia jednak kierowania firmą. Analizy zabierają masę czasu, co sprawia, że podejmowane na ich podstawie decyzje zarządcze są często spóźnione.
Rozwiązaniem tego problemu jest tzw. Big Data. Termin ten w ostatnich kwartałach błyskawicznie zdobywa popularność w branży informatycznej. Eksperci zgodnie prognozują, że Big Data będzie jednym z czynników rozwoju sektora nowych technologii w najbliższych latach. Firma badawcza IDC prognozuje, że rynek Big Data do 2015 r. powiększy się do 16,9 mld dolarów z 3,2 mld dolarów w 2010 r. To oznacza, że średniorocznie będzie rozwijał się w aż 40-proc. tempie. Według Harvard Business Review aż 85 proc. amerykańskich korporacji z listy Fortune 500, a także największych agencji rządowych już wdraża Big Data lub jest na etapie planowania jego wykorzystania.
Big Data nie ma jednolitej definicji. Przyjmuje się, że pod tym hasłem kryją się wszystkie tematy i zagadnienia związane z analizą (zazwyczaj w czasie rzeczywistym) różnorodnych i szybko zmieniających się zbiorów danych. – Z biznesowego punktu widzenia Big Data to zbiór różnorodnych ze względu na rozmiar, pochodzenie, format i znaczenie, szybko pojawiających się i wymagających obróbki w czasie rzeczywistym danych w dużej ilości i o dużej wariancji – twierdzi Marek Broda, product manager w firmie SALESmanago Marketing Automation.
Tematami Big Data już kilka lat temu zaczęli interesować się wszyscy najwięksi producenci software'u na świecie. Obecnie tego typu rozwiązania, pozwalające na wydajne i łatwe w obsłudze analizy wielkich zbiorów danych w czasie rzeczywistym, można znaleźć w ofertach SAP, Oracle czy SAS Institute. Systemy czerpią dane nie tylko z aplikacji używanych wewnątrz organizacji, czyli finansowo-księgowych czy CRM (do zarządzania relacjami z klientami), ale posiłkują się informacjami ze źródeł zewnętrznych w Internecie, jak serwisy społecznościowe czy wydania internetowe gazet. Google, który dysponuje prawdziwą kopalnią danych (czerpie je z zapytań internautów), już potrafi, czego dowiodły testy, znacznie lepiej i skuteczniej przewidzieć, gdzie i kiedy wystąpi epidemia grypy, niż robią to zajmujące się tym służby epidemiologiczne.
Wyselekcjonowane w ten sposób oraz obrobione fachowo dane są szczególnie cenne dla działów marketingu i sprzedaży. Dlatego na rynku pojawił się termin Big Data Marketing. – To zupełnie nowy sposób prowadzenia marketingu – przyznaje Marek Broda.