Fire TV kosztuje 99 dolarów i za oceanem można za jego pośrednictwem oglądać nie tylko firmy z internetowej oferty wideo Amazona, ale także  zasoby Hulu Plus, Netfliksa, Watch ESPN, Pandory czy po prostu YouTube.

Po dokupieniu kontrolera gier Fire TV staje się urządzeniem do grania w gry wideo. Gros tytułów gier ma się dopiero w ofercie Amazona pojawić, w przyszłym miesiącu biblioteka ma objąć ich ponad tysiąc. Pojawią się m.in. „Minecraft", „The Game of Life", "The Walking Dead" i "NBA2K14".

Amazon wchodzi na dość zagospodarowany już rynek – jest na nim  Apple TV (kosztuje tyle samo), Google Chromecast (którego cena tylko 35 dol.), i Roku (ceny zaczynają się od 50 dol.). Dodatkowo wszystko wskazuje na to, że chce konkurować z Xboksem i PlayStation.

Niewątpliwie mocną stroną Amazona jest jego spora biblioteka wideo: oferuje już ponad 200 tys. wideo (filmów i seriali). Faktem jest też, że choć na rynku są już urządzenia mocno konkurencyjne dla Fire TV Amazona, amerykański rynek będzie jeszcze w kolejnych latach chłonął tego rodzaju gadżety jak gąbka. Jak przypomina portal Variety.com, dziś urządzenia w rodzaju Fire TV ma już 14 proc. amerykańskich gospodarstw domowych. Ale według firmy badawczej Parks Associates do końca 2017 roku roczna sprzedaż urządzeń takich jak connected-TV (telewizory z dostępem do Internetu), konsole do gier czy właśnie Fire TV podwoi się w porównaniu z 2013 rokiem i dobije do 330 mln sztuk. Startujący teraz Fire TV ma więc szansę zyskać jeszcze na tej fali zainteresowania widzów.