Eksperci podkreślają, że tendencja wzrostowa wynika bezpośrednio z braku świadomości zagrożeń, jak i wyraźnych procedur oraz ich stanowczego przestrzegania w firmach i instytucjach publicznych. Mimo istnienia stosownych norm jak np. DIN 66399, które jasno określają standardy niszczenia oraz klasyfikują odpowiednie dane i stopień w jakim powinny być zutylizowane, wciąż mamy niską świadomość zastosowania tej wiedzy w praktycznym życiu. Niechlubne, pierwsze miejsce w rankingu krajów pod względem ilości wycieków zajmuje USA. - Ponad 670 odnotowanych przypadków miało miejsce właśnie w Stanach Zjednoczonych, a stanowi to, aż blisko 60 proc. wszystkich naruszeń. Co ciekawe, na drugim miejscu znalazła się Rosja. Kolejne kraje to Wielka Brytania i nasi zachodni sąsiedzi – Niemcy - mówi Marcin Sobaniec, ekspert HSM Polska. Jak tłumaczy problem dotyka też Polski, która znalazła się na liście.
W strukturze wszystkich wycieków danych instytucje publiczne zajmują stałą pozycję i stanowią ponad 31 proc. odnotowanych przypadków. Spośród wszystkich rekordów, które ujrzały światło dzienne, 85 proc. stanowiły bardzo wrażliwe dane osobowe. Amerykańska agencja badawcza podaje ponadto szacowaną wartość odszkodowań i kosztów prawnych, które przedsiębiorstwa musiały ponieść w związku z udostępnionymi informacjami. Marcin Sobaniec podkreśla, że w Polsce w większości sytuacji mamy do czynienia z bardzo amatorskim podejściem do zagadnienia odpowiedniego utylizowania dokumentów i nowoczesnych nośników danych. Według statystyk policji odnoszących się do przestępstw przeciwko ochronie informacji skala zjawiska w Polsce utrzymuje się na stosunkowo wysokim poziomie. W 2013 roku wszczęto 2203 postępowania dotyczące szeroko rozumianego naruszenia tajemnicy korespondencji. W zestawieniu z danymi z roku 2012 widoczny jest wzrost liczby postępowań o ponad 30 proc. - Odnotowano 1487 przestępstw w wyniku uzyskania nielegalnego dostępu do korespondencji, poprzez podłączenie do sieci telekomunikacyjnej lub przełamanie albo omijanie zabezpieczeń elektronicznych, magnetycznych, informatycznych - dodaje ekspert HSM Polska.
InfoWatch podaje, że u źródła wycieków stoją w prawie połowie przypadków szeregowi pracownicy, a tylko w 1 proc. to administratorzy IT. Grupą niskiego ryzyka są także pracownicy na stanowiskach kierowniczych i dyrektorskich. Byli pracownicy przyczynili się do przecieków w nieznacznym stopniu, stanowiąc tylko 4,6 proc. odnotowanych przypadków. Zaraz po pracownikach, drugie (23,4 proc.) niechlubne miejsce zajmują osoby zatrudnione na kontrakt lub zlecenie.