Imponujący monograficzny przegląd dzieł klasyka sztuki XX wieku – wybitnego grafika i rysownika. Wybór dzieł ze wszystkich okresów życia artysty obejmuje prace niepokazywane dotąd w jednej przestrzeni.
Prezentowane prace pochodzą z wielu galerii i muzeów, m.in. z Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum Azji i Pacyfiku, Muzeum Warszawy i Zachęty – Narodowej Galerii Sztuki. A także z prywatnych kolekcji Wandy i Leonarda Pietraszaków, Jacka Kudelskiego i Jacka Łozowskiego.
Czytaj więcej
Zachęta przypomina, że mimo żelaznej kurtyny artyści jeździli po świecie.
Tadeusz Kulisiewicz (1899–1988) był bardzo aktywnym artystą przed wojną i po wojnie, uczestnikiem wystaw w kraju i za granicą. Debiutował w 1926 roku na wystawie Stowarzyszenia Artystów Grafików „Ryt”. Został jego członkiem i uczestniczył w kolejnych wystawach grupy. W tym samym roku po raz pierwszy odwiedził Szlembark, wieś w Gorcach, do której powracał przez całe życie i której poświęcił cykle graficzne i rysunkowe. W latach 1933–1939 prowadził kursy rysunku w warszawskiej ASP, a od roku 1946 był profesorem tej uczelni. W 1955 roku został członkiem-korespondentem Akademie der Künste w Berlinie, a w 1965 roku otrzymał honorowe członkostwo Accademia di Belle Arti we Florencji.
Świadectwem jego pozycji w świecie były też międzynarodowe nagrody: UNESCO na XXVII Biennale Sztuki w Wenecji (1955), I nagroda na Biennale Sztuki w São Paulo (1961), złoty medal na II Międzynarodowym Biennale Grafiki we Florencji (1970).
Wystawę w Zachęcie otwierają przedwojenne drzeworyty szlembarskie Kulisiewicza o mocnych kontrastach czerni i bieli, i ekspresyjnych deformacjach, pokazujące górali i góralki na tle podhalańskich pejzaży. W opowieści o ich życiu nie ma mitologizacji. Jest prawda o trudzie ludzkiej egzystencji, cierpieniu, zmaganiu z losem.
Podczas powstania warszawskiego pracownia artysty spłonęła wraz z deskami drzeworytniczymi. Po wojnie Kulisiewicz nie powrócił już do grafiki, lecz poświęcił niemal wyłącznie rysunkowi. W Zachęcie mamy bogaty wybór rysunkowych cykli powojennych.
Jest tu m.in. wstrząsający cykl rysunków tuszem „Ruiny Warszawy 1945” – całkowicie bez ludzi, a tylko ze szkieletami domów, podkreślającymi grozę zagłady.
W latach 50. impulsem nowych cykli Kulisiewicza stały się wielkie podróże do dalekich krajów; Chin, Indii, Ameryki Południowej, na Kubę. Powstałe pod ich wpływem rysunki mówią o różnorodności kultu i krajobrazów, ale nie zatrzymują się na powierzchni zjawisk, lecz starają wydobyć to, co ważne dla wizji artysty, patrzącego na człowieka okiem humanisty i próbującego wychwycić, co określa jego los.
Uwagę widzów kurator wystawy Janusz Janowski kieruje też na rozwój technik i stylu artysty - od przedwojennych drzeworytów i suchorytów przez rysunki sangwiną i ołówkiem, po lapidarne rysunki linearne wykonywane przede wszystkim piórkiem i tuszem na papierze, wzbogacane niekiedy akwarelą.
Kulisiewicz słynął z mistrzowskiej syntetycznej czystej kreski. Mogłoby się wydawać, że najlepiej studiować prace artysty w skupieniu w warunkach kameralnych. Tymczasem ekspozycja w Zachęcie inscenizuje je w dużych galeryjnych przestrzeniach z teatralno-filmowym rozmachem, co dynamizuje narrację i pozwala ogarnąć jednym spojrzeniem całą sekwencje obrazów.
Niewykluczone, że taki pomysł aranżacyjny podsunęły eksponowane w jednej z sal Zachęty rysunki Kulisiewicza do sztuk Bertolta Brechta: „Kaukaskiego kredowego koła” i „Matki Courage”, powstałe pod wpływem spektakli w Berliner Ensamble. Artysta oglądając je wykonywał rysunki na gorąco. Brecht przyjął je z uznaniem, pisząc: „...Wspaniałe rysunki Kulisiewicza czerpią jak gdyby podnietę z przedstawień teatralnych, ale – jak to się dzieje w każdym twórczym przekazywaniu – przemieniają one rzeczy zobaczone w świetny i śmiały, sobie tylko właściwy sposób.”