Święta Bożego Narodzenia ofiarowują coś duchowi i ciału. Po postnej wigilii następują dwa dni, które całą rodziną spędzamy przy suto zastawionym stole. To dobra okazja, by się zastanowić, jakie znaczenie dla współczesnej literatury mają kulinaria. Zdarza się, i to wcale nierzadko, że nadają ton wybitnemu dziełu.
– Czesi są wielkimi miłośnikami jedzenia, choć nie wszyscy gotują – powiedział "Rz" Andrzej Czcibor-Piotrowski, tłumacz i pisarz. – Hrabal nigdy nie gotował, ale to, co mówi nam o potrawach, jest majstersztykiem. Nikt tak nie opisywał dań z wątróbki, farszu z chrupiącą skórką, kaszaneczki, galarety z głowizny, z ryjka oraz z ratek. Co ciekawe, podczas kilku naszych wspólnych zakrapianych biesiad pokrzepialiśmy się tylko trzema potrawami. Braliśmy więc pivní sýr – gatunek sera, który razem z kroplą piwa daje smakowite smarowidło do kanapek, albo tlačenku s cibulkou a octem, czyli znakomity salceson. Najdroższym daniem, którym się raczyliśmy, był gulasz.
Zatem w rzeczywistości Hrabal nastawiał się raczej na picie.
– Pochłaniał go świat alkoholi, sięgał po ukochaną fińską wódeńkę, czyli absolut – wspomina CzciborPiotrowski. – Kulinaria opiewał tylko w prozie. W "Postrzyżynach" jest piękna scena, w której pani Maria kroi po odrobince każdego z gatunków mięsa. Gdzie jeszcze w literaturze znajdziemy podobnie sympatyczny opis przygotowania dań, które potem się zje z apetytem?
Tłumacz uważa, że sceny o podtekście kulinarnym mogą znakomicie oddać mentalność narodu.