Nieznośny ciężar zdrady Milana Kundery

Jeden z najwybitniejszych czeskich pisarzy Milan Kundera wydał w ręce komunistycznej bezpieki bojownika podziemia niepodległościowego – wynika z dokumentów

Aktualizacja: 14.10.2008 14:00 Publikacja: 14.10.2008 02:50

Milan Kundera od lat mieszka we Francji. Gdy przyjeżdżał do ojczyzny, odmawiał kontaktów z prasą, a

Milan Kundera od lat mieszka we Francji. Gdy przyjeżdżał do ojczyzny, odmawiał kontaktów z prasą, a nawet meldował się w hotelach pod zmienionym nazwiskiem (na zdjęciu: w Paryżu w 1975 roku)

Foto: AFP

Miało do tego dojść w 1950 roku. Kundera, wówczas student Praskiej Akademii Filmowej, podczas wizyty u koleżanki w akademiku spotkał niejakiego Miroslava Dvorzaczka. Gdy Kundera dowiedział się, że przybył on niedawno z zachodnich Niemiec i zostawił u koleżanki “na przechowanie” walizkę, natychmiast udał się do siedziby służby bezpieczeństwa.

Dvorzaczek okazał się przeciwnikiem reżimu komunistycznego. W 1948 roku uciekł do Berlina Zachodniego. Tam został przeszkolony przez Amerykanów i przerzucony z powrotem do Czechosłowacji, by mógł dołączyć do ruchu oporu. Po donosie Kundery został aresztowany i skazany na 22 lata więzienia.

Zapis tego donosu zachował się w policyjnym archiwum, do którego dotarli historycy z czeskiego Instytutu Studiów nad Reżimami Totalitarnymi. Artykuł na ten temat opublikował czeski tygodnik “Respekt”. Dziennikarze dotarli do żony obecnie 80-letniego Dvorzaczka; on sam przeszedł niedawno wylew i nie udziela żadnych wywiadów.

Okazało się, że Dvorzaczek, który mieszka obecnie w Szwecji, odsiedział w sumie 14 lat. Pracował w kopalni uranu. Z łagru wypuszczono go w 1963 roku. Przez całe życie był przekonany, że wydała go studentka, u której zostawił walizkę. Słynny pisarz nigdy do niego nie zadzwonił, by go przeprosić.

Kundera, który od lat nie udzielał prasie wywiadów, przerwał milczenie, by powiedzieć, że cała ta sprawa to “kłamstwo”, i że nigdy na nikogo nie donosił. Według komentatorów ujawniony dokument może jednak być kluczem do zrozumienia wręcz obsesyjnej niechęci pisarza do kontaktów z mediami i opowiadania o swoim życiu.

Milan Kundera od wielu lat mieszka we Francji. Gdy przyjeżdżał do swego kraju, nie tylko odmawiał kontaktów z prasą, ale nawet meldował się w hotelach pod zmienionym nazwiskiem. Jego przyjaciele zaś zostali przez pisarza zobowiązani do milczenia na jego temat.

Miroslav Dvorzaczek, ofiara donosu pisarza, spędził 14 lat, pracując w kopalni uranu

Informacja o donosie Kundery wywołała szok w środowisku literackim. Najczęściej zadawane pytanie brzmiało: Dlaczego? “Respekt” postawił trzy hipotezy. Pierwsza zakłada, że przyświecały mu motywy ideologiczne. W latach 50. Kundera był “wierzącym” komunistą. Według drugiej – chodziło o “sprawę osobistą”: pomoc koledze, który był zazdrosny o dziewczynę i chciał się pozbyć Dvorzaczka. Trzecia hipoteza zakłada, że donosem chciał naprawić nadszarpniętą w oczach komunistów reputację. To mu się zresztą udało. Wraz z dwoma kolegami opublikował wcześniej “nieprawomyślną” historyjkę. O ile pozostali dwaj autorzy wylecieli ze studiów i z partii, on został usunięty tylko z partii. Studiować i publikować mógł dalej.

To nie był pierwszy podobny wypadek w Czechach. Kilka lat wcześniej wyszło na jaw, że słynny bard opozycji Jaromir Nohavica był płatnym współpracownikiem bezpieki.

We współpracę z komunistycznymi służbami zaangażowanych było także wielu znanych intelektualistów w NRD czy na Węgrzech, gdzie TW okazał się słynny reżyser István Szabó.

 

 

Andrzej Czcibor-Piotrowski, tłumacz, znawca czeskiej literatury

Wcale nie jestem zaskoczony. Kiedy pan do mnie zadzwonił i zapytał o Kunderę, od razu wiedziałem, że chodzi o coś takiego. Pierwszą moją myślą było to, że okazał się agentem komunistycznej służby bezpieczeństwa. Niewiele się pomyliłem.

Nigdy nie lubiłem Kundery. Zarówno jako człowieka, jak i jako pisarza. Zawsze pamiętałem, że w młodości – czemu dał wyraz w swoich wczesnych książkach – był zafascynowany komunizmem, zaangażowany w ten ustrój. Pochodzimy mniej więcej z tego samego pokolenia. Pamiętam, że moi rówieśnicy w Czechach po wojnie byli nastawieni bardzo prokomunistycznie. Jak powiedział kiedyś Hrabal: „My, Czesi, mamy skłonności do chlania i komunizmu”.

To paskudna historia, nie wiązałbym jej jednak z jego książkami. Pisarza ocenia się bowiem po talencie, a nie po charakterze. Było przecież wielu twórców zafascynowanych totalitaryzmem, którzy wspaniale pisali. I to nie tylko czerwonym – żeby wymienić choćby Louisa-Ferdinanda Céline’a i poparcie, jakiego udzielił narodowemu socjalizmowi.

—not. p.z.

Bohdan Urbankowski, autor „Czerwonej mszy”, książki o kolaboracji pisarzy z komunizmem

We wszystkich krajach komunistycznych działały podobne mechanizmy. Wielu ludzi pióra – pisarzy i dziennikarzy – szło na kolaborację z okupującym ich kraj totalitarnym reżimem. Wysokie nakłady, honoraria i inne przywileje kusiły żądnych sławy i poklasku twórców. Ci ludzie przewidywali, że ustrój komunistyczny utrzyma się przez wiele lat, i postanowili się w nim wygodnie urządzić. Jeżeli przy tym nie mieli silnie wpojonego systemu wartości, na przykład religijnych, gotowi byli na daleko idące współdziałanie z reżimem. Na przykład współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. W każdej społeczności znajdzie się bowiem pewien procent szuj i donosicieli. Oczywiście można powiedzieć, że Kundera – gdy w 1950 roku złożył donos na tego człowieka – był zupełnie innym człowiekiem niż później, gdy osiągnął dojrzałość literacką i w pełni ukształtował się jako człowiek. Pewnie to prawda. Ale ta przemiana, precyzyjne odróżnianie zła od dobra, najwyraźniej nie dokonała się w nim do końca. Skoro do tej pory nie był w stanie przyznać się do błędu młodości, nadal jest w nim coś z tego Kundery sprzed ponad 50 lat.

—not. p.z.

Eva Kanturkova, znana czeska pisarka i dysydentka

Byłabym bardzo ostrożna przy wysuwaniu takich poważnych oskarżeń. Wierzę tylko w te dokumenty, pod którymi widnieje własnoręczny podpis, lub takie, których autentyczność potwierdzi sąd. W przypadku tego protokołu uderzyła mnie jedna rzecz. To, że brakuje w nim numeru dowodu osobistego, który potwierdzałby, że tamten Kundera to rzeczywiście ten Kundera. Przecież ktoś mógł się pod niego podszyć, składając donos na Miroslava Dvorzaczka. Z tego, co pisze prasa, wynika, że w środowisku studenckim w tym czasie było co najmniej kilka innych osób, które mogły dopuścić się tego czynu. [Sam Miroslav Dvorzaczek, mieszkający obecnie w Szwecji, był przecież przekonany, że doniosła na niego koleżanka, u której się wtedy zatrzymał, Iva Militka – red.].

Z własnych doświadczeń z kontaktów z komunistyczną służbą bezpieczeństwa wiem, że bez potwierdzenia tożsamości osoby, z którą mieli do czynienia funkcjonariusze, nawet nie rozpoczynano przesłuchania. Pierwszą czynnością było okazanie dowodu osobistego. Bardzo niepokoi mnie, że dzisiejsi badacze historii tak bezkrytycznie podchodzą do dokumentów wytworzonych przez komunistyczną bezpiekę.

—not. b.s.

Miało do tego dojść w 1950 roku. Kundera, wówczas student Praskiej Akademii Filmowej, podczas wizyty u koleżanki w akademiku spotkał niejakiego Miroslava Dvorzaczka. Gdy Kundera dowiedział się, że przybył on niedawno z zachodnich Niemiec i zostawił u koleżanki “na przechowanie” walizkę, natychmiast udał się do siedziby służby bezpieczeństwa.

Dvorzaczek okazał się przeciwnikiem reżimu komunistycznego. W 1948 roku uciekł do Berlina Zachodniego. Tam został przeszkolony przez Amerykanów i przerzucony z powrotem do Czechosłowacji, by mógł dołączyć do ruchu oporu. Po donosie Kundery został aresztowany i skazany na 22 lata więzienia.

Pozostało 91% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski