Genialne dzieła w wersji dla spragnionych ubawu prostaków

„Mikstura” to 55 światowych arcydzieł w streszczeniu austriackiego satyryka Roberta „Jazze” Niederle. Każdą książkę zilustrował inny rysownik

Publikacja: 25.11.2008 01:19

Łapczywie rzuciłam się na ten zeszyt. Chciałam porównać nasz kanon literacki (przypomnę, powstał takowy pod koniec XX wieku) z wyborami Austriaków, którzy siedem lat temu odpowiadali na podobną ankietę.

Po drugie zaś ciekawa byłam komiksowych interpretacji klasyki z najwyższej półki – takiej jak „Odysea”, „Romeo i Julia”, „Kandyd”, „Anna Karenina”, „Mały Książę”. A także zobrazowania ksiąg stanowiących podwaliny kultury, od Gilgamesza poczynając, poprzez Biblię i Koran po „Manifest komunistyczny”. Plus pozycje współczesne, o których z różnych przyczyn było głośno (głównie w Austrii), m.in. „Heldenplatz” Bernharda, „Pachnidło” Süskinda, „Pianistka” Jelinek. Polskiego czytelnika może miło połechtać obecność Lema, Gombrowicza i Mrożka. Rozwieję iluzję: ich jedynie dokooptowano do polskiego wydania. Ale zawsze coś.

Rysownicy zaproszeni do „Mikstury” podeszli do zadań z brawurą kamikadze. Podejrzewam, że zamiast zapoznać się z literackimi oryginałami, skorzystali z bryków autorstwa Roberta „Jazze” Niederlego. Dla tego Austriaka, rocznik 1964, nie ma nic świętego. Takie jest prawo trefnisia. Jednak przydałoby mu się więcej subtelności. Błaznom też czasem ucinano łby, jeśli przesadzili.

Niederle traktuje mistrzów pióra bezpardonowo. Wszystko po to, żeby publika rechotała. Jak nie ryć, skoro satyryk porównuje Biblię z katalogiem Ikei – jako dzieła mającego największy wpływ na cywilizację. A najgorszym skutkiem samobójstwa Anny Kareniny stają się zakłócenia w rozkładzie jazdy pociągów. Jak nie płakać z radości, gdy prawdziwym powołaniem matki Courage okazuje się szaber, a Brecht jawi się jako sprośny komuch.

Z prostactwem streszczeń koresponduje ich styl. Niederle preferuje porównania skatologiczne. O bohaterze „Roku 1984” Orwella dowiadujemy się, że „aresztowany, torturowany i poniżany włazi do tyłka władzy państwowej. Gdzie odtąd mieszka”. „Nieznośna lekkość bytu” Kundery to „absolutne zaprzeczenie gówna”, sprowadzone do sytuacji, kiedy „ponura rzeczywistość historyczna koresponduje z tęsknotą protagonistów za rozcieńczonymi drinkami z parasolką, kciukiem w tyłku i nadzieją na to, że tak przez jakiś czas zostanie”.

O rysunkach mogę powiedzieć jedno: są różne. W większości na poziomie tekstu. Pozytywny wyjątek: plastyczny komentarz Przemka „Trusta” Truścińskiego do całokształtu twórczości Sławomira Mrożka.

Komu nie dość radości, na bis może poczytać listę muzyki zalecanej podczas lektury. Kolejny ubaw. Do „Imienia róży” pasują utwory Guns N’Roses; przy „Mistrzu i Małgorzacie” dobrze wsłuchać się w Black Sabbath; nastój wierszy Paula Celana podkręci Nick Cave.

Dodam, że „Mikstura” miała już polską premierę – cztery lata temu w… Bibliotece Jagiellońskiej. Ale wówczas wystawa „Austriaccy rysownicy na tropach literatury światowej” przeszła bez echa.

Teraz pewnie znajdzie więcej odbiorców. Wysoka kultura potraktowana rozrywkowo ma dziś licznych zwolenników i błogosławieństwo mediów. Więc – welcome, idiots! Wielka literatura czeka na was z otwartymi ramionami.

[ramka][srodtytul]Ryszard Wojnakowski, tłumacz[/srodtytul]

Mam nadzieję, że po „Miksturę” sięgną odbiorcy obeznani z wielką literaturą oraz ci, dla których to teren obcy. W Polsce ludziom starszej i średniej generacji komiks kojarzy się z infantylnymi opowiastkami. Chcę ich przekonać, że może być inaczej. Młodzież, która uważa klasykę za nudziarstwo, być może doceni jej atrakcyjność.

Uznałem, że na polski rynek wypada dorzucić rodzimych pisarzy. Zasugerowałem Robertowi Niederle uwzględnienie trzech utworów naszych twórców. Wybrałem pisarzy znanych austriackim odbiorcom, a zwłaszcza Niederlemu, który swego czasu odwiedził Stanisława Lema. Zależało mi, żeby wszystkie streszczenia wyszły spod jednego pióra, Niederle to w Austrii firma. Jednak do naszych mistrzów podszedł z większym szacunkiem niż do rodaków, z których drwi niemiłosiernie.

[/ramka]

Łapczywie rzuciłam się na ten zeszyt. Chciałam porównać nasz kanon literacki (przypomnę, powstał takowy pod koniec XX wieku) z wyborami Austriaków, którzy siedem lat temu odpowiadali na podobną ankietę.

Po drugie zaś ciekawa byłam komiksowych interpretacji klasyki z najwyższej półki – takiej jak „Odysea”, „Romeo i Julia”, „Kandyd”, „Anna Karenina”, „Mały Książę”. A także zobrazowania ksiąg stanowiących podwaliny kultury, od Gilgamesza poczynając, poprzez Biblię i Koran po „Manifest komunistyczny”. Plus pozycje współczesne, o których z różnych przyczyn było głośno (głównie w Austrii), m.in. „Heldenplatz” Bernharda, „Pachnidło” Süskinda, „Pianistka” Jelinek. Polskiego czytelnika może miło połechtać obecność Lema, Gombrowicza i Mrożka. Rozwieję iluzję: ich jedynie dokooptowano do polskiego wydania. Ale zawsze coś.

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski