Pomysł na tę książkę był prosty: opisać podróż zmieniającą życie. Klaus Brinkbäumer postanowił pokazać ludzi opuszczających ojczyznę nękaną biedą i korupcją, a nierzadko także epidemią, głodem i wojną. Decydują się pokonać kilka tysięcy kilometrów, również przez pustynie, wierząc, że w Europie czekają uczciwa praca i sprawiedliwy los.
[srodtytul]W tym miejscu widać raj[/srodtytul]
Po drodze mogą zostać oszukani przez przewodników lub zabłądzić. Wreszcie przychodzi im się przeprawić przez Morze Śródziemne – w Cieśninie Gibraltarskiej. „W tym miejscu z Afryki widać już raj – pisze au-
tor. – Patrzą na światła Tarify i Algeciras, a gdy noc jest jasna, kierują się ku neonowym reklamom jak ku latarniom morskim. Problem w tym, że Cieśnina Gibraltarska w najwęższym miejscu ma co prawda tylko 14,2 km, ale wszędzie jest śmiertelnie niebezpieczna. Ponieważ spotykają się tutaj Morze Śródziemne i Atlantyk, wiatr i prądy morskie mają potężną siłę. Codziennie przepływa tędy
90 tankowców i wiele statków pasażerskich, dlatego co noc dochodzi do kolizji. Uchodźcy nigdy nie włączają świateł, więc sternik ich nie widzi, mają łódki z gumy i plastiku, więc nie dostrzeże ich radar”. Nikt nie potrafi określić dokładnej liczby ofiar. Wiadomo, że za miejsce na krawędzi pontonu trzeba zapłacić tysiąc dolarów, w środku – półtora tysiąca, bo stamtąd rzadziej się wypada do wody, a jedyne niebezpieczeństwo to podwodna skała, która może rozpruć dno.